Do brytyjskiego dziennika "The Sun" przedostała się informacja z obozu Brada Pitta, że hollywoodzki gwiazdor pragnie zagrać geja. Poinstruował już swoich agentów, że za taką rolą mają się dla niego rozglądać.
W tegorocznym wyścigu do Oscarów, największe szanse na statuetkę mają odtwórcy postaci o orientacji homoseksualnej: Tajemnica Brokeback Mountain nominowana aż w ośmiu kategoriach, w tym za główną rolę męską dla Heatha Ledgera i drugoplanową rolę męską dla Jake'a Gyllenhaala, to love story o dwóch kowbojach-gejach; film Capote z silną nominacją dla Philipa Saymoura Hoffmana, który wcielił się w rolę tytułowego bohatera, pisarza Trumana Capote znanego ze swojej orientacji homoseksualnej; Feliecity Huffman za rolę transseksualisty w dramacie Transamerica otrzymała nominację do Oscara w kategorii główna rola żeńska.
Brad Pitt chce, żeby film, w którym ma zagrać geja przemawiał zarówno do mężczyzn, jaki i kobiet. Ponadto marzy mu się, aby ta rola była najostrzejszą, jaką kiedykolwiek dostał.
Myślę, że Brad bynajmniej nie daje nam do zrozumienia, że zmienił orientację, a cały ten romans z Angeliną Jolie to zasłona dymna. Po prostu stuknęły mu 42 lata, a Oscara na horyzoncie nie widać. W tym roku wydaje się, że zagranie homoseksualisty to oznacza prawie pewną nominację.
Był czas, gdy Oscary trafiały wyłącznie do wrażliwych morderców i mrocznych mafiosów, gdy to się znudziło, złote statuetki zgarniali ci, którzy grali opóźnionych w rozwoju, potem przyszedł czas na aktorów wcielających się w ofiary Holocaustu, ale i to się wkrótce przejadło. W tym roku serca jury podbił więc temat homoseksualizmu. Możliwe jednak, że gdy Brad Pitt zacznie intensywnie promować swój nowy film, na topie znajdą się dziennikarze walczący z korupcją, samotni ojcowie, albo cokolwiek innego.