Tegoroczna gala Wiktorów była kolejną porażką Nataszy Urbańskiej. Powinna się już chyba przyzwyczaić do tego, że nie wygrywa w żadnych konkursach. Kto zresztą wpadł na pomysł, żeby nominować ją jako "Gwiazdę piosenki i estrady"?
Spodziewaliśmy się klasycznej, ciekawej imprezy, bez słodzenia sobie, wybierania "najpiękniejszych" Polek i Polaków czy udawanych wzruszeń. Najbardziej nie dopisali chyba prowadzący. Lubimy Anię Muchę, ale powierzanie jej jakichkolwiek zadań konferansjerskich jest pomyłką. W ogóle, angażowanie aktorów z M jak miłość (Cichopek), czy ludzi jakkolwiek związanych z tym serialem (Popielewicz) do prowadzenia czegokolwiek jest bardzo złym pomysłem.
Ania próbowała być zabawna. Nie wychodziło, a widownia nie reagowała na jej dwuznaczne żarciki. Dowiedzieliśmy się jedynie, że nadal jest związana z Wojewódzkim. Kiedy przedstawiono nominowanych w kategorii "Osobowość telewizyjna" w której się znalazł, Mucha skomentowała to słowami: Tak, zdecydowanie, moim partnerem może być tylko osobowość.
To smutne, że w Polsce, aby impreza miała ręce i nogi, do jej prowadzenia trzeba zaangażować Grażynę Torbicką. A i tak trzeba uważać, jakiego partnera się jej przydzieli.