Nagła śmierć George’a Michaela była szokiem dla jego bliskich i fanów na całym świecie. Oficjalnie podano, że gwiazdor zmarł z powodu niewydolności serca, jednak szczegóły jego zgonu nadal pozostają niejasne. Spekulowano, że do jego stanu mogło przyczynić się długoletnie nadużywanie narkotyków.
Osobą, która przed śmiercią artysty miała z nim najczęstszy kontakt, był kochanek Michaela, Fadi Fawaz. To właśnie on znalazł martwego gwiazdora w jego łóżku. Fawaz od początku utrzymywał, że nie wie jak mogło do tego dojść, gdyż w momencie śmierci piosenkarza... spał w samochodzie pod jego domem.
W wersję Fadiego nie wierzy kuzyn George’a, Andros Georgiou, który w wywiadzie dla BBC zasugerował, że Fawaz mógł być odpowiedzialny za dostarczenie Michaelowi narkotyków, które go zabiły.
Okazuje się, że nie tylko Georgiou ma pretensje do Fawaza. Ponoć cała rodzina George’a ma żal o to, że wykorzystywał ich sławnego krewnego i nie chcą mieć z nim nic wspólnego. Do tego stopnia, że... zabronili mu przychodzić na pogrzeb artysty.
Fadi nie był tak naprawdę jego chłopakiem. Rodzina go nienawidzi. Niech Bóg mu pomoże, jeśli odważy się pokazać na tym pogrzebie - grzmi Andros w rozmowie z The Sun.
George Michael zostanie pochowany po zakończeniu testów toksykologicznych, które potrwają do końca lutego. Wyniki uzyskane do tej pory zostały określone jako "niejednoznaczne". Kuzyn przekazał mediom informację, że artysta zostanie skremowany "w swoim ulubionym czarnym garniturze, z zegarkiem Cartiera na ręku".