W miniony poniedziałek media podały informację o śmierci przyrodniego brata przywódcy Korei Północnej, Kim Dzong Nama. Mężczyzna został zaatakowany na lotnisku w Kuala Lumpur przez dwie kobiety, które miały napaść na niego z trującym sprejem. Natychmiast po zdarzeniu sprawczynie uciekły taksówką, zaś Nam poczuł się źle i zmarł w karetce, w drodze do szpitala.
Od początku spekulowano, że kobiety mogły być agentkami północnokoreańskiego reżimu i dokonały zabójstwa na zlecenie samego Kim Dzong Una.
Nie było tajemnicą, że Kim Dzong Nam był przeciwny polityce swojego brata i wygłaszał niewygodne dla niego opinie. Na stałe nie mieszkał w Korei lecz w Chinach, a jego rodzina znajdowała się pod specjalną ochroną chińskich władz. Jak widać niewystarczającej.
Dziś na lotnisku w Kuala Lumpur doszło do zatrzymania kobiety podejrzewanej o napaść na Koreańczyka.
Według policji jej rysopis zgadza się ze zdjęciem z monitoringu z poniedziałkowego zdarzenia, w związku z którym poszukiwanych jest jeszcze kilka osób.