Kilka dni temu w Bildzie pojawił się artykuł, w którym dziennikarze opisali kulisy bulwersującego przestępstwa, którego rzekomo mieli dopuścić się arabscy imigranci. Według relacji tabloidu "dziesiątki mężczyzn, głównie uchodźców, molestowali seksualnie kobiety w restauracji na ulicy Fressgass". Dziennikarze gazety powołali się na znanego szefa kuchni restauracji Jana Mai, który twierdził, że mężczyźni pochodzenia arabskiego zdemolowali mu lokal, napastowali klientki i ukradli kurtki.
50 Arabów wtargnęło do mojej restauracji, a ich agresywne zachowanie wywołało spustoszenie w moim lokalu, jak i również w innych restauracjach - mówił Mai na łamach Bilda. Molestowali seksualnie kobiety, a na koniec ukradli kurtki.
Dziennikarze tabloidu twierdzili, że przestępcy uciekli z ośrodka dla uchodźców w środkowej Hesji. Podczas zamieszek w restauracji, imigranci mieli napastować 27-letnią kobietę, która szczegółowo zrelacjonowała to zdarzenie.
Jeden z mężczyzn złapał mnie pod moją spódnicę, między nogami, obmacywał też moje piersi - stwierdziła poszkodowana kobieta.
Zarzutom przedstawionym w gazecie postanowiła przyjrzeć się niemiecka policja. Z ich kilkudniowego śledztwa wynika, że zamieszki opisane w artykule są… zmyślone.
Z rozmów z rzekomymi świadkami, gośćmi i pracownikami wynika, że wersja wydarzeń, która została przedstawiona w Bildzie nijak ma się do rzeczywistości - powiedział we wtorek rzecznik policji we Frankfurcie. Jednej z domniemanych ofiar nie było nawet we Frankfurcie w czasie opisywanego zdarzenia. Uchodźcy nie byli też odpowiedzialni za napaści seksualne w Fressgass w Nowy Rok, które były szeroko opisywane w mediach. Wszystkie oskarżenia są całkowicie bezpodstawne. Żadne z rzekomych napaści z Sylwestra nie były zgłoszone na policję 1 stycznia.
Władze największej niemieckiej gazety o całe zamieszanie oskarżają… lewicowych polityków, którzy według nich ciągle "podsycają nienawiść wobec imigrantów".
Na swojej stronie internetowej Bild opublikował oświadczenie, przyznając się do spreparowania informacji zawartych w artykule sprzed kilku dni. Zapowiedział też wyciągnięcie prawnych konsekwencji.
Ten artykuł w żaden sposób nie spełnił standardów dziennikarskich Bilda - przyznał redaktor naczelny Julian Reichelt. Przepraszamy za zamieszczenie nieprawdziwych zarzutów zawartych w nim. Musimy też przeprosić za naszą własną pracę. Wkrótce ogłoszę, jaką decyzję podjęliśmy.
Wielu internautów zarzuciło Bildowi nierzetelność i celowe przekłamywanie rzeczywistości.
Teraz za późno na przepraszanie. Szkoda społeczna została już wyrządzona - zauważył jeden z komentujących. Powinniście częściej przyznawać się do tego, że przekłamujecie artykuły i podajcie niesprawdzone informacje. Wymyśliliście historię z masowymi atakami seksualnymi imigrantów, a świadkowie okazali się fałszywi - powinniście się wstydzić - pisał kolejny.
Obecnie sprawie przygląda się prokuratura we Frankfurcie.