Na początku tego roku wyszło na jaw, że szef i założyciel Komitetu Obrony Demokracji, Mateusz Kijowski, mimo swoich zapewnień, czerpał z KOD spore korzyści.
Jak ujawnili rozczarowani jego pazernością koledzy, Kijowski założył wraz z żoną firmę, oficjalnie zajmującą się obsługą informatyczną działalności ruchu. Na firmowe konto przelewali sobie dziesiątki tysięcy złotych. Kijowskiemu zależało na tym, by ukryć swoje zarobki przed komornikiem. Mógłby bowiem zająć pieniądze na poczet zaległych alimentów. Lider KOD-u jest winien swoim dzieciom już 220 tysięcy złotych.
Współpracownicy Kijowskiego ujawnili, że oprócz zawyżonych faktur, wystawianych za rzekomą obsługę informatyczną działalności ruchu, podbierał też pieniądze ze składek wrzucanych do puszek. Przeznaczył je między innymi na nowego Iphone'a oraz wycieczki do Brukseli, Strasburga, Paryża i Nowego Jorku. Kijowski zapewniał, że jeździ tam służbowo. Jednak prawda była zupełnie inna i Kijowski walczył o demokrację głównie w tamtejszych butikach i perfumeriach.
Mimo to Kijowski nadal trwa na stanowisku lidera mazowieckich struktur KOD-u. Nie wszyscy są tym zachwyceni. Skarbnik ruchu, Piotr Chabora, postanowił w tej sytuacji ujawnić kolejne kompromitujące Kijowskiego szczegóły.
Jak informuje Fakt, powołując się na informacje Onetu, Chabora złożył do prokuratury doniesienie, z którego wynika, że Kijowski próbował zmusić go do fałszowania faktur. Chodzi o kwotę 30 tysięcy, które wpłynęły na konto lidera KOD-u. Kijowski bronił się, zapewniając, że pieniądze zostały przelane przez pomyłkę i natychmiast je zwrócił.
Były skarbnik twierdzi, że to kłamstwo. Z doniesienia wynika, że po ujawnieniu afery fakturowej 12 stycznia został wezwany przez dwie księgowe KOD - pisze Fakt. Miały go nakłaniać do podpisania sfałszowanych dokumentów, potwierdzających, że Kijowski zwrócił pieniądze za faktury. Miała na nich widnieć data 27 października 2016 roku.
Kijowski swoim zwyczajem idzie w zaparte, że pierwszy raz o tym słyszy.
Zawiadomienie faktycznie wpłynęło - potwierdza w Super Expressie Michał Dziekański z warszawskiej prokuratury okręgowej. Zostało dołączone do toczącego się już postępowania sprawdzającego w sprawie rozliczania się między MKM Studio a KOD. Jeszcze nie ma decyzji o wszczęciu śledztwa.
Za nakłanianie do fałszowania dokumentów grozi do 8 lat więzienia.