Dodzie ostatnio słabiej układa się w życiu prywatnym i karierze. Ciężko nie zauważyć, że przez minione tygodnie miała trochę pod górkę. Patryk Vega tak się przestraszył, że mogłaby u niego zagrać, że nerwowo ogłosił, że w takiej sytuacji w ogóle rezygnuje z kolejnej części Pitbulla. Trochę niezręcznie wyszło, bo Doda zdążyła już pochwalić się w wywiadach, że zagra "królową mafii". W ślad za Vegą poszli jego ulubieni aktorzy. Maja Ostaszewska, Piotr Stramowski, Tomasz Oświęciński i Andrzej Grabowski z obrzydzeniem odmówili udziału w filmie, w którym miałaby zagrać Rabczewska.
Co gorsza, wiele wskazuje na to, że film o królowej mafii wprawdzie powstanie, ale bez Dody i nakręci go firma producencka należąca do męża znienawidzonej przez nią Agnieszki Woźniak-Starak.
W międzyczasie sąd nasłał na Dodę komornika, który próbował odzyskać pierścionek zaręczynowy, który otrzymała od Emila Haidara. Wprawdzie musiał odejść z niczym, jednak Dorota ostatecznie, po ponad roku migania się, musiała oddać pierścionek. Na dodatek, jakby nieszczęść było mało, goście zaproszeni przez Dodę na jej 33. urodziny, woleli zostać w domu.
W tej sytuacji piosenkarka uznała, że czas poprawić sobie humor jakimś ładnym drobiazgiem. Wybrała wysadzaną brylantami bransoletkę od Cartiera. Wartą 60 tysięcy złotych biżuterią pochwaliła się na eliminacjach do Eurowizji.
Doda się śmieje, że ona nawet w ciemnościach bije po oczach blaskiem. Czuje się w niej jak królowa - ujawnia znajomy Rabczewskiej. No i ważne, że tego cacka nikt jej nie odbierze, bo kupiła je za swoje pieniądze.
Czyli rozstanie z pierścionkiem od Emila jednak ją zabolało…