Podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia Rady Ministrów rząd Prawa i Sprawiedliwości zdecydował, że tzw. "tabletki dzień po" znów będą dostępne tylko na receptę. Pigułki o nazwie Ella One stosuje się w nagłych wypadkach, gdy istnieją obawy, że stosunek może zakończyć się nieplanowaną ciążą i do tej pory. Od tygodnia tabletki są sprzedawane tylko na receptę, mimo że wcześniej osoby po 15. roku życia mogły je kupić bez żadnych problemów.
Dzisiaj sprawę pigułek dzień po skomentował w Radiu ZET minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Mimo że ginekolodzy podkreślają, że pigułki nie powodują aborcji, a jedynie opóźniają owulację, minister stwierdził, że nie przepisałby takiej tabletki swojej pacjentce. Nawet gdyby była zgwałcona:
Jako lekarz nie przepisałbym pacjentce pigułki dzień po - powiedział.
A gdyby to była pacjentka, która przyszła i powiedziała, że została zgwałcona? - zapytał dziennikarz.
Nie przepisałbym - powtórzył Radziwiłł. To nie jest kwestia tego, czy uważam, czy ten preparat powinien być dostępny, czy nie, natomiast jeśli pan mnie pyta jako lekarza, nie przepisałbym. Skorzystałbym z czegoś, co nazywa się klauzulą sumienia.
Przypomnijmy, że podobnego zdania jest też Marta Kaczyńska, która uważa, że pigułki dzień po służą nastolatkom jako leki i są zażywane kilka razy w miesiącu: Kaczyńska o tabletkach "dzień po": "Niepełnoletni mogli je stosować kilka razy w miesiącu"