Ewa Minge chyba nie jest aż tak wziętą projektantką, jak twierdzi. Wyprzedaje swoją kolekcję tak agresywnie, że możnaby pomyśleć, iż ma spore kłopoty ze znalezieniem klientów.
A przecież "wzięty" projektant z założenia chyba powinien mieć klientów. Ewa natomiast szuka ich na ulicach. W identyczny sposób jak agencje towarzyskie. Nasz czytelnik znalazł tę karteczkę wetkniętą za wycieraczkę w aucie, na ul. Piotrkowskiej w Łodzi:
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.