Niedawno wikariusz Adrian Kosendiak w rozmowie ze Zbigniewem Stonogą wyznał, że został zgwałcony przez proboszcza jednej z wrocławskich parafii. Na nagraniu opublikowanym na Facebooku ksiądz twierdził, że duchowny "chwycił go za gardło, a później rozebrał". Zapewniał, że do wszystkiego "doszło pod przymusem". Do gwałtu miało dojść przed laty, w czasach kleryckich, jeszcze zanim został księdzem. Sprawa okazała się jednak jeszcze bardziej skomplikowana.
Z fragmentu drugiego nagrania, które właśnie ujawnił Stonoga wynika, że Kosendiak proponował seks nastoletnim chłopcom. Ponoć wysyłał im również swoje erotyczne zdjęcia. Po ujawnieniu materiałów, jak podaje TVN24 Adrian Kosendiak został odwołany z funkcji wikariusza parafialnego i nie może też pełnić funkcji duszpasterskich.
Trudno o jakikolwiek inny komentarz niż wyrażenie ubolewania i żalu z powodu zgorszenia, jakie mogło powstać w związku z informacjami, jakie zostały ujawnione i w związku z czynami, które są zarzucane osobie duchownej - powiedział mediom ks. Rafał Kowalski, rzecznik archidiecezji wrocławskiej.
Ksiądz Adrian został odwołany z funkcji wikariusza parafialnego i zostało mu zakazane pełnienie jakichkolwiek funkcji duszpasterskich - dodał. Wszczęto także procedurę, która ma zbadać zasadność zarzutów, które pojawiły się wobec jego osoby. Te ma zbadać komisja, do wyjaśnienia sprawy gwałtu na księdzu, powołana przez arcybiskupa już wcześniej.
Wikariusz Adrian Kosendiak spytany o to, czy faktycznie pisał wiadomości o podtekście seksualnym do nieletnich odpowiedział: Może był czas, że pisałem.
_
_