Dzisiaj w Brukseli rozpoczął się dwudniowy szczyt Unii Europejskiej, podczas którego państwa członkowskie wybierały nowego przewodniczącego Rady Europejskiej. Międzynarodowe media od dawna na głównego kandydata na to stanowisko typowały obecnego szefa Rady - Donalda Tuska. Wielu zagranicznych polityków bardzo chwaliło jego kadencję. W przeciwieństwie do przedstawicieli polskiego rządu, którzy zapowiadali klęskę byłego premiera, twierdząc, że nie podołał trudnemu zadaniu, jakim było opanowanie kryzysu Unii.
Polski rząd wystawił nawet kontrkandydata - europosła Jacka Saryusz-Wolskiego. Ostatecznie nie został on nawet zaproszony na szczyt Unii Europejskiej… Przed głosowaniem poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Ast zapowiedział, że "delegacja polska nie podpisze protokołu", jeśli rada ponownie wybierze Tuska.
Rząd nie był w stanie poprzeć kandydatury Donalda Tuska i to mocno uzasadnił - powiedział poseł w Sejmie.
Dla Jarosława Kaczyńskiego i całej jego partii dzisiejsza decyzja Rady będzie trudna do przełknięcia. Donald Tusk otrzymał znaczne poparcie i tym samym został przewodniczącym na drugą kadencję. Szefowie państw podjęli decyzję o ponownej kadencji byłego premiera Polski w zaledwie 20 minut. Za Tuskiem głosowało 27 państw i tylko… Polska była przeciwna.
W trakcie kadencji Donald Tusk miesięcznie zarabiał 25553 euro, czyli 110131 złotych. To oznacza, że w ciągu roku na jego konto wpływało około 1,3 miliona złotych. Podsumowując, były premier Polski w ciągu pierwszej 2,5-letniej kadencji wzbogacił się o około 3,3 miliona złotych. Ze swoimi zarobkami plasuje się w światowej czołówce. Dla porównania kanclerz Niemiec dostaje rocznie "jedynie" ponad 830 tysięcy złotych.