W kolejnym odcinku 15 (!) sezonu Kuchennych Rewolucji Magda Gessler odwiedziła restaurację Szafran mieszczącą się w centrum Łodzi. I choć właściciele nie mogli wymarzyć sobie lepszej lokalizacji na otwarcie biznesu, ich lokal serwujący wschodnie potrawy nie cieszył się popularnością. Właścicielkami restauracji są 33-letnia Sylwia i pochodząca z Ukrainy 35-letnia Polina. To właśnie Sylwia chciała prowadzić własny biznes, więc kiedy pojawiła się możliwość skorzystania przez nią z pożyczki ze środków Funduszu Unii Europejskiej, zaczęła poważnie zastanawiać się nad tym, jaką firmę otworzyć. Wtedy odwiedził ją kuzyn męża ze swoją żoną Poliną i razem postanowili zainwestować w lokal w pofabrycznym budynku wymagającym remontu.
Od razu było powiedziane, że Sylwia będzie się zajmować papierologią, a ja kuchnią - mówiła przed kamerami Polina. Bywają takie dni, że nie ma w ogóle ludzi. Na cały dzień przyjdą dwie, czy trzy osoby. Nie możemy dogadać się z Sylwią i Maćkiem. Ja jestem współwłaścicielką, powinni też liczyć się z moim zdaniem. Chciałabym móc pozwolić sobie gdzieś pojechać, chociaż nad morze - mówiła ze łzami w oczach.
Niemal w każdym odcinku Gessler krytykuje kuchnię odwiedzanych restauracji. Tym razem wschodnie potrawy jej zasmakowały, za to skrytykowała wystrój lokalu, o który właściciele zadbali sami, wydając na niego ostatnie pieniądze.
Sine ściany, ohydne szyldy, ktoś tu ma schizę totaln_ą - oceniła. _Masakra po prostu!
Gwiazda TVN-u nie kryła zachwytu nad umiejętnościami kulinarnymi Poliny. 35-letnia Ukrainka z rozbrajającą szczerością stwierdziła, że przepisów "uczyła się z Youtube’a".
Niektórych rzeczy uczyłam się sama - przyznała. Oglądałam na Youtubie jak robi się chaczapuri.
Szybko okazało się, że relacja właścicielek nie należy do najlepszych. Polina zarzucała Sylwii zatajanie przed nią wydatków i agresywne podejście jej męża, który nie chciał jej udzielać informacji na temat księgowości restauracji.
To był nasz wspólny pomysł - stwierdziła Sylwia. Nasi mężowie zdecydowali, że otworzymy restaurację. Skorzystaliśmy ze środków unijnych.
Mówiłam, ze tak nie może być, bo nie mam do niczego dostępu, chce wiedzieć co się dzieje. Nie ma zeszytu co jest na co wydawane - zarzucała jej Ukrainka.
Mamy księgową! - broniła się Sylwia.
35-letnia Polina wyznała, że odkąd restauracja istnieje zarabia 200 złotych na trzy miesiące lub nie dostaje nic.
Nie dostaję nic miesięcznie - przyznała. Czasami dostaję 200 złotych na trzy miesiące.
Gessler w obronie ukraińskiej właścicielki wdała się w dyskusję z Sylwią, której zarzuciła "bezczelność" i kłamstwa.
Wykorzystujesz jej wiedzę w zamian za nic - stwierdziła restauratorka. To jest wszystko na zasadzie pomocy - próbowała tłumaczyć się Sylwia.
To wygląda na totalną bezczelność! - grzmiała Gessler. Masz swoją księgową, masz swoje wydatki, a przed nią wszystko ukrywasz.
Gdy prowadząca wyszła z restauracji, Sylwii puściły nerwy. Ze łzami w oczach twierdziła, że Gessler zrobiła z niej "złodziejkę".
Nigdy ani złotówki stad nie wyciągam, nigdy! - płakała. Sami dokładamy swoje ostatnie pieniądze, a wychodzi na to, ze jestem złodziejem.
Z jednej strony szkoda, a z drugiej strony nie szkoda - przyznała Polina. Kiedy ja o coś prosiłam to nie było to spełniane.
Po wgłębieniu się w problemy właścicielek, Gessler zaproponowała aby założyły spółkę. Niestety propozycja spotkała się z oporem męża Sylwii, który stwierdził że do restauracji "dołożył 200 procent pieniędzy, a Polina jedynie 50".
Pani przyjechała tutaj robić rewolucje nie znając nikogo, mnie, mojej żony - mówił wyraźnie wzburzony Maciej. Mogę się zrzec przy pani w stu procentach wszystkiego. Polina cały czas jest w takiej samej sytuacji. Jak mam założyć spółkę, jak ja dałem tu 200 procent, a ona 50? Gdyby nie nasze pożyczone pieniądze, ona nic by tu nie zrobiła!
Na zarzuty Macieja, Gessler stwierdziła, że nadal będzie bronić Poliny, bo według niej właściciele "robią z niej idiotkę".
Robią z ciebie idiotkę totalną - przyznała. Wyście dali więcej pieniędzy, a ona dała więcej pracy, myślisz że to nie kosztuje?!
Po dyskusji z właścicielami, restauratorka postanowiła dalej walczyć o prawa Poliny i upierała się przy założeniu spółki. Mimo to nadal musiała walczyć z oporem Macieja, któremu ostatecznie kazała opuścić lokal.
Ja takiego gówna już dawno nie widziałam! - krzyczała na wizji. Rzygać mi się chce. Ona jest tu niewolnikiem!
Po rewolucjach, Gessler zmieniła nazwę restauracji na Wałkowane, zapowiadając pracownikom, że będą robić pierogi "bez przerwy" na oczach gości.
Po kontrolnej wizycie Magda Gessler zauważyła, że dostaje większe porcje, niż inni klienci. Niestety, zaserwowane dania spotkały się z jej dużą krytyką, zabrakło też stolnicy, na której miały być wałkowane pierogi.
To jest zrujnowana kuchnia - oceniła. Wasza kuchnia chyba padła. Ohydny barszcz ukraiński, fatalna solianka. Goście dostają połowę mniejsze porcje ode mnie, to jest nieuczciwe. Miało być wałkowane przy oknie, gdzie to jest? Mojej sałatki nie ma w karcie. Ja tego moim gościom nie polecam!
Założyłyśmy spółkę cywilną o nazwie "Wałkowane" - próbowała bronić się Sylwia. Naprawdę się staramy, każdego dnia się staramy.
Przykro z tego powodu, czasami się zdarza, coś nam się nie powiodło - stwierdziła ze spokojem Polina.
Czuję się jak dziecko oszukana, rewolucja nieudana - skwitowała Gessler.