Joanna Brodzik po urodzeniu synów mocno ograniczyła swoje zobowiązania zawodowe. Jak zapewniała w wywiadach, nie chciała mieć poczucia, że coś ważnego ją w życiu omija.
_**Moi synowie, którzy przyszli na świat za wcześnie, potrzebowali mnie w pełnym wymiarze**_ - wyznała aktorka.
Z czasem okazało się, że powrót do show biznesu nie jest tak prosty jak myślała. Na szczęście Joanna dostała rolę w serialu opartym na powieściach Małgorzaty Kalicińskiej. To było wygodne rozwiązanie, bo zdjęcia były kręcone latem, na Mazurach i producenci pozwolili aktorce zabierać na plan całą rodzinę. Finansowali nawet wakacje jej dzieci i partnera. Cała ekipa była zachwycona urlopem na koszt abonentów, a na planie panowała rodzinna atmosfera. Niestety, Joannie jakoś mało się ona udzieliła.
Zobacz: "Nie rozmawia z ludźmi z pracy!"
Po zakończeniu sagi o Rozlewisku, Joanna wielkie nadzieje wiązała z serialem TVN-u Nie rób scen, jednak produkcja, oparta na izraelskim formacie, nie wywołała entuzjazmu widzów i została zawieszona po jednym sezonie. Obecnie Brodzik realizuje się aktorsko głównie w warszawskim Teatrze Capitol oraz kampanii reklamowej, w której występuje ze swoim partnerem Pawłem Wilczakiem i wnukami Marka Borowskiego.
Na szczęście TVP ma dla Joasi dobre wieści. Jak ujawnia jeden z pracowników telewizji publicznej w rozmowie z katolickim tabloidem _**Dobry Tydzień**_, nowi szefowie podjęli decyzję o kontynuacji serialu na podstawie powieści Kalicińskiej.
Telewizja publiczna, zmartwiona spadającą oglądalnością, chętnie sięga po sprawdzone formaty. Prezes Jacek Kurski nie ukrywa, że ma znacznie większe plany, jak na przykład nakręcenie serialu o Jagiellonach, wzorowanego na tureckim Wspaniałym Stuleciu, jednak do tego niezbędne są pieniądze.
Zadłużone "media narodowe" liczą na nową ustawę, zobowiązującą dostawców telewizji kablowej do donoszenia na swoich klientów, co ułatwi ściąganie abonamentu. Jednak w praktyce nie wiadomo, jak to będzie, bo jeden z największych operatorów już zapowiedział, że nie ujawni swojej bazy danych.
W tej sytuacji Kurski musi ratować się produkcjami, które, jak wierzy, powstrzymają odpływ widzów, jak dziesiąty już sezon Rodzinki.pl, program, poświęcony muzyce disco polo oraz nowe odcinki Miłości nad rozlewiskiem.
Kłopot w tym, że powieści Małgorzaty Kalicińskiej już się skończyły, więc autorka musi pilnie dopisać kolejne części.
_**Szefostwo Telewizji Polskiej dało zielone światło wznowieniu produkcji**_ - ujawnia informator katolickiego tabloidu. Małgorzata Kalicińska została poproszona o napisanie kontynuacji. Trwają prace nas scenariuszem. Wrócą wszyscy główni bohaterowie sagi. Joasia jest szczęśliwa. Tym bardziej, że ona, jako główna bohaterka zarobi sporo pieniędzy. Około 150 tysięcy złotych za sezon. Wiejskie domy na Mazurach są tanie. Joasie będzie mogła tam zamieszkać razem z dziećmi i ukochanym, który zaopiekuje się chłopcami, kiedy ona będzie na planie. Dzięki temu, że Joasie pojedzie do pracy, cała rodzina spędzi razem wakacje.
Będziecie oglądać? Oryginalne sezony były w Telewizji Polskiej dużym hitem.