Magda Gessler od blisko siedmiu lat reformuje polskie lokale gastronomiczne. W programie _**Kuchenne rewolucje**_ wzięło udział już ponad 200 restauracji. Niestety, nie wszyscy właściciele są zadowoleni z efektów "rewolucji". Niektórzy nawet zarzucali ekipie TVN-u, że zmanipulowała materiał tylko po to, by przedstawić ich w jak najgorszym świetle. Najbardziej rozczarowani zapowiedzieli pozwy.
Rzeczywiście, kilka odcinków zakończyło się w sądzie.
Restauratorka zapewnia jednak, że jest ich znacząca mniejszość, zaś w ponad połowie przypadków odniosła sukces. W rozmowie z miesięcznikiem Twój Styl sugeruje nawet, że restauratorzy wznoszą w jej intencji dziękczynne modły.
Cóż, Magda zawsze miała tendencję do megalomanii i religijnej egzaltacji. Siebie samą uważa za "Matkę Boską" polskiej gastronomii i spodziewa się, że Pedro Almodovar lada chwila nakręci film o jej życiu.... Zobacz: Biuro Pedro Almodovara odpowiada Gessler: "Nie mamy z nią żadnej relacji! NIE ZROBI O NIEJ FILMU"
Na ponad 200 restauracji procesów jest kilka - broni się w najnowszym wywiadzie. Program trwa już siódmy rok i z 200 restauracji, które do niego przystąpiły, 120 działa dobrze i właściciele dziękują Bogu, że się spotkaliśmy. Ostatnio przed programem dowiedziałam się, że właściciel restauracji ma nowotwór i w ramach programu musiałam przygotować jego żonę do przejęcia firmy, by mieli pieniądze na leczenie męża. I teraz mam od nich list, jakiego w życiu nie dostałam. Jest też pani w Wiśle, która miała 50 złotych obrotu dziennie, ale po paru latach stawia hotel. Dorobiła się na kilku daniach z pstrąga, które razem wymyśliłyśmy. Jestem aniołem. Pomogłam wielu ludziom, żeby byli szczęśliwi. Dałam coś od siebie nie oczekując niczego w zamian.
Gessler w wywiadzie broni "metod wychowawczych" prezentowanych w programie. Jej zdaniem poniżanie ludzi na wizji, chlustanie im w twarz wodą i rzucanie garnkami ma sens. A to wszystko dlatego, że jest zwyczajnie za dobra.
Mam cztery dni, żeby zmienić ich życie. Przez ten czas powinni z moją pomocą przepracować swój problem - wyjaśnia restauratorka. A tymczasem udają, że nie ma problemu. Widzę przed sobą człowieka, który ma ogromne ego i zerową wiedzę jako restaurator. A jego żona ze względu na stres jest poważnie chora. Muszę tego człowieka obudzić, wytrącić z poczucie zadowolenia. Ja bym mu wylała na głowę kubeł zimnej wody, nie tylko szklankę. W programie rządzę ja. Odpowiadam za siebie, ale tekstów, które personel restauracji wygłasza do kamery, nie znam. Przed programem z reguły nie wiem, dokąd jadę, reaguję na to, co zastaję. Dopóki nie zauważyłam na Facebooku krytycznych wpisów, nie sprawdzałam, jak program jest montowany. Ale jedno jest pewne: czasem wstrząs tym ludziom jest potrzebny, bo inaczej nie ruszą z martwego punktu. To jest terapia, boli, ale potem można żyć. Moim celem jest pomóc. Moją wadą jest "dajstwo". Zanim ktokolwiek się określi, czy chce się ze mną przyjaźnić, ja od razu obdarzam go ogromną dozą sympatii, dobrej energii, na wyrost, żeby nie usłyszeć "nie". Moim problemem jest niska samoocena.
Podejrzewaliście Magdę o "niską samoocenę"?