Piotr Liroy Marzec zdążył w tej kadencji Sejmu zasłynąć wyjątkową, na tle klubu, aktywnością. Jego głównym celem jest ten, z którym szedł do wyborów: legalizacja medycznej marihuany. Nie ukrywa, że na ustawie, którą od półtora roku próbuje przeforsować, zamierza ubić własny interes.
Na razie pomysł utknął w komisjach sejmowych. Zdążył jednak zapewnić posłowi oddane grono zwolenników, oburzonych tym, że państwo polskie skazuje chorych na cierpienie. Niedawna śmierć Tomasz Kality, do końca życia bezskutecznie walczącego o legalną ulgę w cierpieniu jeszcze bardziej podniósł stopień akceptacji społecznej dla pomysłu Liroya.
To wszystko sprawiło, że szef klubu, Paweł Kukiz... poczuł się zazdrosny. Podobno ciągle ma jakieś zastrzeżenia do Piotra i, jak ujawnia jeden z posłów, kombinuje, jak pozbyć się Liroya z Ruchu Kukiz'15. Pretekstem ma być podejrzenie, że Marzec buduje własne zaplecze polityczne. Wprawdzie na razie stoi na czele malutkiej grupy nazywanej "frakcją alkoholową", jednak podobno jego ambicje sięgają dalej.
_**On wie, że rewolucja w podzielonym na kilka grupek klubie parlamentarnym nic dobrego nie przyniesie**_ - ujawnia w Fakcie jeden z polityków Kukiza. Ale ruch oddolny ma być początkiem ruchu Liroya. Liroy uwierzył, że jest wielki, a Maciej Maciejowski i Paweł D. cynicznie próbują go wykorzystać.
Trzeba przyznać, że Marzec umie dobierać sobie doradców. Maciej Maciejowski to wyrzucony z Prawa i Sprawiedliwości były radny, który wsławił się nazwaniem Bronisława Komorowskiego "bydlęciem", zaś Paweł D. jest znany jako "czyściciel kamienic", który dorobił się majątku skupując nieruchomości i wyrzucając lokatorów na bruk.
Swoją drogą, nie uważacie że "frakcji alkoholowej" powinien jednak przewodzić sam Kukiz?