Od ponad pół roku nie cichną echa napadu, którego ofiarą stała się Kim Kardashian w jednym z paryskich hoteli. Celebrytka początkowo zmagała się z "traumą" i wycofała z mediów, a następnie przyjęła taktykę "publicznego przepracowywania" swoich problemów, w tym na kanapie w jednym z nowych odcinków rodzinnego reality show.
Zobacz: Kim Kardashian opowiada o napadzie w reality show: "MIAŁAM PRZEJE*ANE. Nie było stamtąd ucieczki!"
Okazuje się jednak, że Kim nie jest jedyną z rodziny Kardashianów, której afiszowanie się bogactwem nie wyszło na dobre. Kolejną poszkodowaną jest jej przyrodnia siostra Kendall, którą właśnie okradziono w jej domu w Hollywood Hills.
Według relacji TMZ, Jenner opuściła swoją rezydencję wczoraj około południa lokalnego czasu i wróciła około ósmej wieczorem. Wchodząc do sypialni odkryła, ze zniknęła część jej biżuterii.
Informator twierdzi, że 21-latka natychmiast zawiadomiła policję po tym jak usłyszała odgłosy, które mogły świadczyć o tym, że włamywacz wciąż jest w domu. Funkcjonariusze, którzy zjawili się na miejscu nie stwierdzili jednak obecności osób trzecich.
Straty oszacowano na 200 tysięcy dolarów, czyli ponad 800 tysięcy złotych.
Może po prostu Kardashianki powinny zainwestować więcej pieniędzy w ochronę?