Anja Rubik i Sasha Knezević wzięli ślub z wielkiej miłości latem 2011 roku na Majorce. Początkowo wszystko układało się świetnie. Modelka przy każdej okazji podkreślała, jak ważna i intymna relacja łączy ją z mężem i jest on jedyną osobą na świecie, która ją zna i rozumie. Sasha, chociaż miał swoją karierę, zawsze miał czas, by pomagać żonie i na każde jej wezwanie przyjeżdżał do Polski na plan prowadzonego przez nią _**Projektu Runway**_.
Niestety, w 2014 roku doszli do wniosku, że chcą od życia różnych rzeczy. Sasha podobno marzył o dziecku, zaś Anja ciągle nie czuje potrzeby, żeby je mieć, a, jak niedawno wyznała w wywiadzie, w ogóle nie jest pewna, czy ten moment kiedykolwiek nastąpi.
Nie byłam dotąd gotowa na dziecko, nigdy nie poczułam tego "chcę" - tłumaczy w rozmowie z Piotrem Najsztubem w Wysokich Obcasach. Nie widzę w tym nic złego. Ktoś mógłby powiedzieć, że wybieram karierę, ale to absolutnie tak nie jest. Może kiedy poznam kogoś, z kim chciałabym mieć dziecko i wtedy będę miała. A jak nie, to nie. Chciałabym spotkać mężczyznę, którym będę zafascynowana, w którym się zakocham, z którym będę chciała stworzyć wspólny świat. To nie jest wizja skrajnie romantyczna, tyko raczej myśl o partnerstwie w życiu. Ale też uważam, że całkiem dobrze poradzę sobie w życiu, jeśli będę sama, tak jak teraz. Związek to nie jest mój cel w życiu. Nie siedzę w domu i nie panikuję: "jestem sama, jestem sama, jestem sama, co mam ze sobą zrobić, co za straszna pustka". Trzeba porzucić mrzonkę, że oto od pewnego momentu pojawia się wielkie "my". To zawsze jest "ja i ty", dwa światy. Nie lubię słowa "my". Oznacza za dużo kompromisów, a kiedy jest za dużo kompromisów, pojawia się duszność.
Podobno właśnie o to poszło z Sashą. Model był ponoć w znacznie większym stopniu entuzjastą słowa "my" niż Anja. Ona zaś uznała, że mąż za bardzo na nią naciska i ogranicza jej niezależność.
Kiedy pod koniec 2014 roku ogłosiła, że święta zamierza spędzić z przyjaciółmi w Argentynie, stało się jasne, że mają problemy z dogadaniem się. Dyskretny rozwód odbył się w zeszłym roku.
W najnowszym wywiadzie Rubik wyznaje, że nie przeżyła tego wszystkiego tak lekko, jak wszyscy podejrzewają.
Przez to, że od dziecka ciągle się przeprowadzam, nie przywiązuję się do miejsc. Ludzie są dla mnie synonimem domu - tłumaczy modelka. Kiedy myślę "dom", to są rodzice, to był też mąż. Kiedy go zabrakło, tego "domu", przez pierwszych parę tygodni byłam przerażona. Płakałam, po raz pierwszy w życiu. Nie jestem płaczliwa. Nasze rozstanie było rozciągnięte w czasie. Po drodze okazywało się, że chcemy żyć innym życiem, mieszkać w innych miejscach, ale nadal się lubiliśmy. Ostatecznie uznaliśmy, że aby mogło to dalej funkcjonować, to albo on musiałby z wielu rzeczy zrezygnować, albo ja. I doszliśmy do wniosku, że albo ja bym mu tego nie wybaczyła albo on mnie. Tak się nie da żyć, więc nie był to dramat, szok, przygotowywaliśmy się do tego przez wiele miesięcy.
Ale potem siedziałam sobie w Paryżu i pomyślałam: "Zaraz, to ja teraz mogę robić, co chcę! Mogę spakować walizki i pojechać na drugi koniec świata. I nikomu nie muszę się tłumaczyć. Nie muszę za nikim tęsknić i nikt za mną nie będzie tęsknił". To było takie uwalniające. Mężczyźni zachowują wobec mnie dystans, nie tylko chyba z powodu urody, bo Anja na zdjęciach wygląda dużo lepiej niż ja, ale też sporej dawki męskiej energii, którą mam. Często słyszę, że jestem "za mocna". I mam też wrażenie, że przeraża ich moja niezależność. Choć niektórym się to bardzo podoba, więc ma miejsce naturalna, szybka selekcja.
_
_