Kasia Figura, która zaczynała od wizerunku seksbomby, w późniejszych latach swojej kariery poświęciła sporo czasu i energii, by z tym wizerunkiem zerwać. Urodziła dzieci, w wywiadach pozowała na kobietę domową, której największą frajdę sprawia macierzyństwo i zajmowanie się rodziną. Zawodowo także dużo zmieniła - na potrzeby roli ogoliła się na łyso.
_**Mam w dupie wizerunek**_ - deklarowała publicznie. Teraz jestem taka, w jaką przekształciło mnie życie, dzieci i role.
W rzeczywistości bardzo nad nim pracowała. Oczywiście bez działalności "charytatywnej" wizerunek byłby niepełny. Więc Figura opowiadała na prawo i lewo, jaka to przyjemność pracować dla Fundacji "Mam Marzenie":
Będąc ambasadorem Fundacji, spełniam też inne marzenie, o sobie samej jako dobrym człowieku - mówiła nieskromnie. I na tym się w zasadzie skończyło. Aktorka wzięła to, co nadawało się do promowania siebie, a resztą się nie interesowała. Współpracujący z nią ludzie czują się teraz oszukani i wykorzystani.
Naszym ambasadorem jest teraz osoba, która dla chorych dzieci robi naprawdę dużo i w ogóle się tym nie chwali - mówi Rewii szefowa Fundacji. Takie same oczekiwania mieliśmy wobec pani Kasi, ale jej słowa nie zawsze przekładały się na czyny. Szkoda, bo wierzyliśmy, że bardzo nam pomoże.
To przykre, że taka miła osoba okazała się hipokrytką. W dodatku żerującą na śmiertelnie chorych dzieciach. Trudno wyobrazić sobie coś gorszego.