Mel Gibson od dawna jest pobożnym chrześcijaninem i bardzo lubi o tym opowiadać w wywiadach. Po niedawnych zajściach jego grzeczny wizerunek może jednak bardzo ucierpieć.
Gibson został bowiem zatrzymany przez policję w Malibu w Kalifornii pod zarzutem prowadzenia pod wpływem alkoholu. Poziom alkoholu we krwi aktora wynosił 1,2 promila.
Jakby tego było mało, Gibson źle zniósł fakt zatrzymania przez policję. Wielokrotnie powtarzał słowa: Spieprzyłem sobie życie. Policjanci powiedzieli mu, że powinni zakuć go w kajdanki, ale nie zrobią tego, jeśli będzie z nimi współpracować.
Zastępca szeryfa poprosił Gibsona, żeby wsiadł do policyjnego wozu, a wtedy ten odrzekł: Nie ma mowy i zaczął uciekać w kierunku swojego auta. Został jednak szybko obezwładniony, zakuty w kajdanki i wsadzony do policyjnego wozu.
Zaczął się rzucać, uderzać głową o siedzenie i krzyczeć do zastępcy szeryfa: Ty s***wielu, za***ię cię. Policjant napisał też w swoim raporcie, że Gibson groził mu, mówiąc, że "Malibu jest jego" i że "wyrówna z nim rachunki, choćby miał wydać wszystkie swoje pieniądze".
To jednak nie wszystko. Podczas tego napadu szału Gibson wypowiedział też kilka antysemickich komentarzy: Pie***leni Żydzi. Żydzi są odpowiedzialni za wszystkie wojny na świecie. Zapytał też zastępcę szeryfa, czy jest Żydem. Kiedy przybył na posterunek, na widok kolejnej policjantki krzyknął: A ty na co się gapisz, głupia krowo?
Ciekawe, jaką pokutę dostanie, kiedy się z tego wszystkiego wyspowiada.