Aspirujący celebryci próbują zaistnieć w mediach na wiele różnych sposób. Chcą zostać popularni dzięki pozowaniu na ściance, rozpoznawalnym znajomym, skandalom lub realnym osiągnięciom. Kilka lat temu zaistnieć próbowała też niejaka Katarzyna Gwizdała, której nazwisko było za mało medialne, dlatego Kasia nazwała siebie "Kate Rozz".
Kate zasłynęła związkiem z Piotrem Adamczykiem, więc jak łatwo można było przewidzieć, wraz z jego końcem, skończyło się też zainteresowanie fotoreporterów. Aby ocalić gasnące zainteresowanie mediów, Gwizdała postanowiła odwołać się do sprawdzonych ruchów koleżanek "po fachu": ostrzyknęła się i zaczęła pozować w bikini na Instagramie:
Ostatnio Kate uznała chyba, że najładniejszą częścią jej ciała są powiększone usta, które podkreśla czerwoną szminką. Wtórują jej fani, nazywając wargi Rozz "obłędnymi" i "przepięknymi".
Wam też się podobają?