Piotr Gąsowski zapewnia czytelników Vivy, że Ania Głogowska jest z nim szczęśliwa i że jest "dzielną kobietą". Być może to prawda. Przypomnijmy jednak, co mówiła sama zainteresowana w smutnym wywiadzie dla tej samej gazety, pół roku wcześniej:
Piotr wpadł do szpitala o 22, jadąc gdzieś, zajrzał po drodze zobaczyć małą. Wszystko we mnie wybuchło. Byłam jeszcze słaba po cesarce i 23-godzinnym porodzie. Byłam taka zmęczona, że nie miałam siły na jakąś kontrolę, gierki. Szczerze więc wylałam z siebie wszystko, co czułam, jak mi było źle, jak ciężko. I że jestem taka niepewna, co będzie, nie wiem, czy on chce być z nami, czy nie. Czy nas kocha.
Dalej było jeszcze milej:
Przeraziłam się. Poczułam się strasznie sama. Nie chciałam, żeby Piotr myślał, że po prostu wpadł i znajduje się w matni. Postanowiłam, że muszę wziąć się w garść i poradzić sobie sama. (...) Powiedziałam sobie, że na przekór wszystkiemu muszę być zdrowa, uśmiechnięta, wyspana, zacisnąć zęby.
Niepewna przyszłości Ania zapewniała też, że uwielbia Gąsowskiego. Brzmiało to bardzo smutno, jak publiczne żebranie o jego zainteresowanie:
On zawsze był taki zabiegany, spotykając się ze mną, zwykle odbywał dziesiątki zawodowych rozmów przez komórkę. Nie chciałam go więc ograniczać. (...) Nie jest łatwo oprzeć się mężczyźnie tak inteligentnemu i pełnemu uroku jak Piotr. Ciągle otacza go tłum atrakcyjnych kobiet - żaliła się.
Teraz Piotr udzielił bardzo długiego wywiadu, szczegółowo mówiąc o swojej miłości i związku z Głogowską. Twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia i podczas ciąży wspierał ją nawet za bardzo:
Mnie się wydaje, że żadnej kobiecie nie okazałem tyle uczuć, ale jej ciągle było za mało. Zacząłem się nawet zastanawiać: co z tobą, chłopie, nie tak? Ja ją głaszczę, a ona ma żal.
Publicznie pochyla się też nad kompleksami Głogowskiej:
Ania jest bardzo lubiana, mimo że czasem ma obawy, że nie pasuje do mojego środowiska. Może z powodu studiów, których nigdy nie skończyła?
Coś uroczego.