Piotr Gąsowski postanowił ostatnio dołączyć do celebrytów, którzy odkryli w sobie talent literacki i wydał autobiografię Co mi w życiu nie wyszło. Podobno nawet napisał ją osobiście - streścił w niej między innymi swoją przygodę w branży porno. Ostatecznie drogę do sławy w filmach pornograficznych popsuły mu marzenia o graniu Hamleta.
Niestety, konkurencja na rynku wydawniczym jest obecnie bardzo duża i nawet pornograficzne wspomnienia bledną przy wyznaniach celebrytek, które przeszły na dietę i schudły, bo takie książki są ostatnio najbardziej popularne.
Gąsowski jednak się nie poddaje i wytrwale promuje swoją autobiografię w mediach. Ostatnio udzielił wywiadu Wirtualnej Polsce, w którym wyznał, że bardzo interesuje się polityką, a nawet myśli o karierze w tej branży. Nie jest to jeszcze to samo co porno, ale podobieństw zaczyna przybywać.
Ja powinienem pracować w polityce - wyznaje skromnie. Mając kontakt z politykami-mężczyznami, uderzyłbym w to, co nas łączy - każdy facet lubi porozmawiać o kobietach, samochodach, podróżach, pokonywaniu ekstremalnych przeszkód. Z kobietami też bym się dogadał. Trzeba częściej uderzać w tzw. tematy ogólnoludzkie: miłość, uczucia, emocje. A nie zaczynać od polityki, bo wtedy nie ma miejsca na inne płaszczyzny porozumienia. Byłbym super prezydentem wszystkich Polaków! Wierzę, że mimo wielu perturbacji wewnętrznych i zewnętrznych, Polska sobie poradzi! Z naszą pomocą! Byłem już w siedemdziesięciu krajach. Jestem takim trochę kosmopolitycznym duchem. Wszędzie mi jest dobrze. Ale zawsze wracam do mojego kraju z radością! Kocham Polskę, jestem dumny, że tu mieszkam. Coraz bardziej jestem dumny z Warszawy. Stałem się w pewnym sensie, będąc "słoikiem", varsavianistą. Lubię sobie pochodzić śladami Powstania Warszawskiego, zwizualizować sobie to wszystko. Jak do tego doszło i dlaczego itd. Jestem dumny, gdy przyjeżdżają znajomi zza granicy, których nie było tutaj dziesięć lat, i mówią: "Jezu, jak pięknie". Dlatego wkurzało mnie to nachalnie powtarzane: Polska w ruinie. Ja się z tym nie utożsamiam. To było marne hasło wyborcze. Ale, jak widać, skuteczne!
Ostatnio aktorzy, nie tylko w Polsce, poczuli się ekspertami od polityki i kwestii społecznych i bez przerwy wypowiadają się na takie tematy. Jak tłumaczyła w jednym z wywiadów Magdalena Cielecka, nawet jeśli nie próbują się pchać na siłę ze swoimi opiniami, zawsze trafi się dziennikarz, który zada takie pytanie. Maja Ostaszewska ujęła to jeszcze mocniej, mówiąc, że aktorzy są traktowani "jak objazdowe dziwki".
Gąsowski, oprócz wewnętrznego przekonania o swoim talencie politycznym, ma również sporo do powiedzenia na temat współczesnej sztuki. Jego zdaniem, zarzuty protestujących przed Teatrem Powszechnym przeciwników Klątwy są bezpodstawne, bo na budżet państwa zrzucają się wszyscy. Niektórzy z podatników wolą, by finansować z niego kontrowersyjne spektakle, a inni - cele religijne.
_**Publiczne pieniądze należą też do tej części społeczeństwa, która chce to oglądać**_ - wyjaśnia aktor. A jednocześnie można sobie pójść na musical o papieżu. Właśnie na tym polega mądrość, żeby publiczne pieniądze mądrze dystrybuować. Trudno, żeby wszystkim się podobało to samo. Nigdy nie wiemy do końca, czy przedstawienie zostanie odebrane jako kontrowersyjne. To ludzie doszukują się nadwyżek intelektualnych i merytorycznych i robią często z dzieła demonstrację, o której reżyser nawet często nie pomyślał! Dziś powiedzenie na scenie ku...a czy ch...j nie jest już kontrowersyjne. Pokazanie fiuta również. Teatr symboliczny, przynajmniej na razie, się skończył. Teraz jak się dupcą, to się dupcą. Jak fiut, to fiut. Jak się onanizują, to się onanizują.
Na razie wygląda na to, że widzom odpowiada dosłowność teatralnego przekazu. Na Klątwę chodzą takie tłumy, że prokurator nie mógł się dostać na widownię, żeby chociaż sprawdzić, kogo i za co ma oskarżać.