Wielka Brytania wciąż żyje tragicznymi wydarzeniami sprzed prawie tygodnia, gdy terrorysta wjechał samochodem w tłum ludzi idących Mostem Westminsterskim, a następnie zabił pracującego pod parlamentem policjanta. W wyniku zamachu, do którego przyznało się Państwo Islamskie, zginęło w sumie pięć osób, a 40 zostało rannych, w tym Polak.
Terrorysta zginął na miejscu i służby śledcze natychmiast zajęły się ustalaniem jego danych osobowych. Choć szybko ustalono jego tożsamość, zwlekano z upublicznieniem jej w mediach, którym przekazano jedynie, że miał "wschodni wygląd". Zatrzymano także kolejne osoby, które mogły być zamieszane w przygotowanie zamachu i wbrew deklaracjom ISIS uważa się, że mężczyzna nie był związany z żadną dużą organizacją terrorystyczną.
W końcu jednak dane zamachowca pojawiły się w mediach. Policja ustaliła, że Khalid Masood nazywa się naprawdę Adrian Russell Ajao, używał także nazwiska Elms. W minioną środę działał sam a swoje motywy działania zabrał do grobu. Choć nigdy nie był podejrzewany o terroryzm, był już w więzieniu za napad z nożem w ręku oraz spowodowanie uszkodzenia ciała. To za kratkami albo podczas trzech wyjazdów do Arabii Saudyjskiej mężczyzna zradykalizował się w swoich poglądach, ale nie zaczął stałej współpracy z żadną organizacją terrorystyczną.
Media dotarły do matki zamachowca, 69-letniej Janet Ajao. Kobieta jest strzeżona przez policję, która obawia się, że mogłaby paść ofiarą samosądu. Powiedziała serwisowi The Sun, że jest załamana tym, co zrobił jej syn i "wypłakała wiele łez nad jego ofiarami".
Jestem do głębi zszokowana, zasmucona i porażona tym, co zrobił mój syn, w wyniku czego zabił i zranił niewinnych ludzi w Westminsterze. Kiedy dowiedziałam się, że to mój syn był za to odpowiedzialny, wypłakałam wiele łez nad ludźmi, którzy padli ofiarami tego strasznego wydarzenia. Chcę, aby to było całkiem jasne, nie mam żadnych wątpliwości, nie usprawiedliwiam jego działań ani nie podzielam wierzeń, które doprowadziły go do popełnienia tego okrucieństwa. Chciałabym z głębi serca podziękować moim przyjaciołom, rodzinie oraz lokalnej społeczności za miłość i wsparcie, jakie nam okazano.
Kobieta jest matką jeszcze dwojga innych dzieci oraz babcią. Żyje w niewielkiej i spokojnej walijskiej wsi Trelech w Carmarthenshire w Walii, cztery godziny drogi samochodem od Londynu. Zawsze marzyła o spokojnym życiu z dala od wielkiego miasta, zajmując się zwierzętami i rękodziełem. Sama sprzedaje ręcznie wykonane poduszki i torby, a inni mieszkańcy wsi twierdzą, że jest "szanowaną siwowłosą panią".
Czy służby zapewnią jej bezpieczeństwo przed linczem?