W ubiegłym tygodniu z programem Agent pożegnała się Joanna Jędrzejczak, która w Ameryce Południowej zostawiła swoją nową przyjaciółkę, Olgę Frycz. Emocje wśród uczestników zaczęły nabierać kolorów, bo, jak się okazało, wielu z nich miało co do agenta podejrzenia podobne przeczuć Asi.
Pierwszym zadaniem w dzisiejszym odcinku było przewiezienie metrem walizek, które uczestnicy dostali od Kingi. W walizkach były naklejki z nazwami miast. Na metę musiał dojechać uczestnik, którego miasto z walizki było tym najdalej położonym od Buenos Aires. Osobą odpowiedzialną za przekazanie tej informacji był Kędzior, który próbował wprowadzić zamieszanie, nie będąc pewnym, czy przekazuje Odecie instrukcje w sposób odpowiedni:
Już nie pamiętam, czy to miało być najbliżej czy najdalej - stwierdził.
Wątpliwości wobec niego zaczął mieć już nawet Alan, jego sojusznik w programie.
Do Kingi Rusin ostatecznie przyjechał z walizką Jarosław Kret, którego miejscowość - Irkuck - wcale nie leżała najdalej od Buenos Aires. To wzbudziło oczywiście wątpliwości jego kolegów:
Wymyśla, kręci, partaczy - skwitowała Frycz.
To zadanie to powinien być jego konik - skomentowała Edyta Zając.
W drugiej części programu uczestników skuto łańcuchami w starej garbarni. W otoczeniu rodem z horroru walczyli o uwolnienie się lub immunitet, co zależało od decyzji uczestników. Decyzja o immunitecie stanowiła jednocześnie o spędzeniu nocy pozostałych uczestników w opustoszałej garbarni.
Każdy ufa tylko sobie, ja ufam Kędziorowi - powiedział Alan.
Wszyscy wiedzą, że Edyta jest etyczna, nie nawali - uznał Marek.
Ostatecznie miejsce opuścili wszyscy uczestnicy poza Jarkiem, który wybrał immunitet.
Aby obronić swój immunitet, Kret musiał… strzelać do swoich kolegów. Ostatecznie pożegnał się z nim, przegrywając konkurencję.
Tym razem typowanie agenta nie udało się Oldze Frycz, która odpadła z rywalizacji. Sekretne klucze, które zdobyła podczas programu, przekazała Markowi Włodarczykowi.