Paweł Deląg już dawno pogodził się z tym, że polscy producenci nie doceniają jego talentu, a zwłaszcza urody. W jednym z wywiadów stwierdził nawet, że jest "za piękny na Polskę". Na szczęście Rosjanom to nie przeszkadza, a nawet przeciwnie. Deląg skromnie przyznaje, że w Rosji jest uważany za gwiazdę. Ciężki jednak z polskiej perspektywy wyobrazić sobie, jak wielką, a sam Paweł nie obnosi się z tym przesadnie.
Pewne wyobrażanie o jego karierze mogą dać jednak liczby. Deląg z reguły gra główne role w rosyjskich superprodukcjach. Wprawdzie poza Rosją niewiele osób je ogląda, jednak kraj jest wystarczająco duży, by producenci zarobili dużo pieniędzy.
Takie produkcje były trzy albo cztery - przyznaje aktor w rozmowie z Super Expressem. Taką najbardziej znaczącą był film "Wiking" o początkach chrześcijaństwa na Rusi Kijowskiej. Film zarobiło ogromne pieniądze - ponad dwa miliardy rubli w samem Rosji. Ale to nie ja zarobiłem, tylko producenci.
W przeliczeniu na złotówki wychodzi 138 milionów złotych. Dla porównania - polski rekordzista, Ogniem i mieczem, osiągnął wpływy w wysokości 105 milionów złotych.
Kilka lat temu Paweł chwalił się w programie Łukasza "chcę być u Ellen" Jakóbiaka, jak wyglądały jego początki kariery w Rosji:
Po sześciu latach dzwoni do mnie gość, który mówi, że jest bratem producenta, do którego przyjechałem. "Potrzebuję Niemca do roli głównej, a antagonistę będziesz miał w postaci Siergieja Bezrukowa". On jest największą gwiazdą w tej chwili w Rosji - opisywał. To było postawienie na dobrą kartę, bo ten serial czteroodcinkowy pierwszego dnia obejrzało prawie 40 milionów ludzi i jest do dzisiaj często powtarzany. To był film, gdzie ludzie i środowisko mnie zobaczyli.
Od tamtej pory Deląg wystąpił już w ponad trzydziestu rosyjskich produkcjach. Grając główne role w najbardziej kasowych rosyjskich filmach, nie ma specjalnie powodów do narzekań. Jego wynagrodzenie wynosi średnio pół miliona złotych za rolę.