Syn Bobby'ego Browna, Landon, opublikował książkę, w której opisał pożycie swojego ojca z Whitney Houston. Autobiografia wywołała spore poruszenie, gdyż ukazuje w jak okrutny sposób piosenkarka obchodziła się ze swoim przybranym dzieckiem. Na stronach książki Landon ani razu nie nazywa Whitney matką, ale określa jako "macochę z piekła".
W udzielonym gazecie National Enquire wywiadzie syn Browna wyznał, że Houston traktowała go jak... służącego. Chłopak nigdy nie miał własnego pokoju i sypiał w domku gościnnym. Nie wolno mu było bawić się ze swoją przyrodnią siostrą Kristiną, a także... nigdy nie jadał wspólnych posiłków z resztą rodziny! Jak zwierzę.
Brzmi jak koszmar z jakiejś austriackiej piwnicy...
Whitney zawsze była o mnie zazdrosna - wspomina skrzywdzony chłopak. Ona nie umie kochać nikogo prócz samej siebie, dlatego bardzo złościły ją uczucia jakimi darzył mnie ojciec – wyznaje Landon. Poza momentami, gdy wydawała mi rozkazy, prawie w ogóle się do mnie nie odzywała. Byłem wtedy naprawdę mały i zabiegałem o jej akceptację. Chciałem, aby została moją matką.
Byłem gotowy zrobić wszystko, aby ponownie przyjęto mnie do rodziny. Gdy podrosłem, zrobiła ze mnie jednego ze swoich ochroniarzy. Kazała nosić służbową bluzę i nie odzywać się bez pytania. Wiele lat musiałem leczyć się u psychologa i psychiatry z lęków, jakie pozostawiło we mnie traumatyczne dzieciństwo. Książkę dedykuję Whitney. To moja mała zemsta.