Beata Kozidrak i Maryla Rodowicz od lat rywalizują na polskiej scenie o to, która z nich jest większa artystką i więcej zarabia. Kilka miesięcy temu Kozidrak wypomniała Rodowicz, że nie tworzy, tylko przychodzi do studia na gotowe. Dlatego, zdaniem Kozidrak, Rodowicz nie jest prawdziwą artystką. Beata wyznała zresztą skromnie, że jeśli miałaby z kimś rywalizować to tylko z Madonną albo Beyonce...
Zobacz: Kozidrak skromnie o sobie: "W Polsce nie mam konkurencji. Porównują mnie do Madonny i Beyonce"
Rodowicz żaliła się potem, że jej droga kariery wymaga więcej poświęceń.
_**Nie piszę tekstów i nie komponuję, więc zarabiam wyłącznie gardłem. Zarabiam wyłącznie koncertami**_ - narzekała w tabloidzie.
Przez ponad dwa miesiące obmyślała zemstę na Beacie. Wreszcie uznała, że najbardziej zaboli, gdy przyćmi jej trasę koncertową własnymi występami.
Kozidrak promuje obecnie swoją nową płytę, a także występuje z Bajmem. W sumie ma zakontraktowanych 31 koncertów. Maryla ogłosiła więc, że zagra co najmniej 40, średnio po 50 tysięcy złotych każdy.
Ma to być największa i najbardziej wypasiona, jeśli chodzi o efekty, wizualizacje i nagłośnienie, trasa w Polsce. Zagram 40 koncertów od września do stycznia, piątek, sobota, niedziela - odgrażała się w Super Expressie.
Podobno zarobi co najmniej 2 miliony złotych. A nawet więcej, jeśli trasę zdecyduje się wystąpić także w Stanach Zjednoczonych.
Jak zapewnia tabloid, amerykańska polonia jest gotowa zapłacić jej co najmniej 30 tysięcy dolarów za występ, czyli trzy razy więcej niż jej zwyczajowa stawka w Polsce. Kozidrak może liczyć na 25 tysięcy dolarów. Po piętach obu artystkom depcze Krzysztof Krawczyk, któremu rodacy zza oceanu są gotowi zapłacić 20 tysięcy dolarów.
Polonia amerykańska z sentymentem wspomina dawne gwiazdy Opola czy Sopotu - wyjaśnia organizator imprez. Przypominają im się stare dzieje w ojczyźnie. Przychodzą na koncerty, żeby być bliżej Polski.
**_
_**
_
_