Violetta Villas skończyła niedawno 70 lat. Ale ten okrągły jubileusz nie doczekał się żadnej fety. Nie było gości ani przyjęcia. Na terenie posesji Villas były te same osoby, co zwykle: gosposia, Elżbieta Budzyńska oraz Andrzejek, pomocnik do wszystkiego, domownik artystki od kilku miesięcy.
Czuję się bardzo dobrze, jestem w dobrej formie, mogę występować na scenie - wyrecytowała Villas do telefonu, kiedy już jej gosposia zezwoliła na rozmowę z dziennikarzem. Plotki o tym, że niedomagam, rozpuszczają źli ludzie. Aby koncertować, muszę jednak wiedzieć, że publiczność chce mojego powrotu. Na razie mam bardzo wielu wrogów, dlatego mój powrót jest taki trudny.
Gosposia dawnej gwiazdy nie widzi nic niezwykłego w samotnym spędzaniu urodzin. Twierdzi, że taka była wola piosenkarki.
Nie zamykam jej siłą w domu i nie głodzę, jak mówią. Zresztą po co miałabym to robić, skoro już dawno wszystko na mnie przepisała - wyznała szczerze Twojemu Imperium.
Kilka dni przed urodzinami artystki, wójt Lewina Kłodzkiego otrzymał wiadomość, że jest ona przetrzymywana w domu siłą i głodzona przez swoją "przyjaciółkę" . Wtedy gosposia Violetty Villas opowiadała tabloidowi, że artystka szykuje się na wielkie przyjęcie z okazji swoich urodzin i już zaczęła przygotowywać zaproszenia. Widocznie przez kilka dni wszystko się zmieniło.
Jak sądzicie, która z obecnych gwiazd i gwiazdek skończy podobnie - osamotniona, otoczona tylko jakimiś dziwacznymi wielbicielami i "opiekunami"?