Od kilku odcinków producenci Agenta stara się trochę sztucznie nakręcać atmosferę, by uniknąć nudy, jaka wdarła się do show po odpadnięciu Tomasza Niecika, którego konflikt z pozostałymi gwarantował emocje i napędzał oglądalność. Wśród pozostałych uczestników również nie zrodziła się silna przyjaźń, więc nietrudno o spięcia między nimi.
W kolejnym odcinku programu bohaterów show znów podzielono na grupy. Edyta Zając-Rzeźniczak i Alan Andersz pod wodzą Jarka Kreta mieli odnaleźć groby znanych Argentyńczyków znajdujące się w Buenos Aires. Problemy pojawiły się już na początku:
Nie dogaduje się z nim. Ja jestem typem, który działa, a nie siedzi i rozkminia, że dwa plus dwa to cztery. To jest kurwa kretyn - skomentował zachowanie Kreta Andersz, który jak zwykle miał problem z dogadaniem się z liderem innym niż on sam.
Ja pierdolę, już kurwa nie mogę. Pracujesz w zespole - przypominał Anderszowi Kret. Pomyśl trochę, skalaj się myśleniem od czasu do czasu.
Co ty powiedziałeś? Powtórz to! - oburzał się Alan.
Choć nie do końca wiadomym było, o co poszło między oboma panami, ich kłótnia wyraźnie zmęczyła Edytę, która - jak sama przyznała - miała " problem z ogarnięciem dwóch kogutów".
Druga grupa, złożona z Odety Moro, Darii Ładochy i Piotra Kędzierskiego od początku nie dogadywała się z pozostałymi. Zadanie, które przyszło im wykonać na cmentarzu, skonfliktowało ich również między sobą. Rolą Marka Włodarczyka było zbieranie informacji od obu drużyn, co doprowadziło do nazwania go przez resztę "sabotażystą".
W zadaniu kolejnego dnia Edyta, Jarek i Marek trafili do luksusowego hotelu w Buenos Aires z Kingą Rusin, gdzie mogli zamówić na kolację co tylko chcieli. Reszta musiała na siłowni spalić tyle kalorii, ile zjedzą uczestnicy w restauracji. Kędzior wyznał przy okazji, ze postępuje zgodnie z dewizą Winstona Churchilla i zamiast sportu preferuje "whisky i cygara".
Po skończonej kolacji uczestnicy dowiedzieli się, na czym polegało zadanie. Najbardziej zaskoczona nim była żona Kuby Rzeźniczaka, która miała wyrzuty sumienia, że tak dużo zjadła.
Przepraszam, że nie jem jak modelki - podsumowała zadanie Edyta.
Na koniec odcinka uczestnicy mieli szansę spotkania twarzą w twarz z agentem - musieli jedynie odpowiedzieć poprawnie na dwa pytania. Nie wiedzieli jednak, czy udzielili poprawnych odpowiedzi. To jeszcze bardziej miało utrudnić im wybór agenta.
Finalnie typowanie nie powiodło się Edycie Zając-Rzeźniczak, która odpadła po tym, jak - przynajmniej na początku odcinka - obstawiała Marka.
Mam nadzieję, że przełamałam kilka stereotypów o modelkach i partnerkach piłkarzy - powiedziała na koniec.
Przełamała?