Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł zdążył już zasłynąć ograniczeniem dostępności "pigułki dzień po", którą, wbrew opiniom lekarzy, za to zgodnie z opinią Kościoła uznał za "wczesnoporonną" oraz deklaracją, że nie przepisałby jej nawet zgwałconej dziewczynce, bo nie pozwoliłoby mu na to sumienie. W trosce o płodność Polaków zadbał także o likwidację rządowego programu refundacji in vitro.
Ministerstwu nadal zależy na tym, by Polki rodziły dzieci, nawet z gwałtu i ciężko chore, pod warunkiem, że odbędzie się to w sposób zgodny z doktryną Kościoła i w warunkach, o które zadba profesor Bogdan Chazan, zwolennik opinii, że bóle porodowe są karą za grzech pierworodny.
Zobacz: Chazan opracuje... nowe standardy opieki okołoporodowej! Został ekspertem Ministerstwa Zdrowia
Jak donosi Dziennik Gazeta Prawna, Ministerstwo Zdrowia ogłosiło konkurs na portal wskazujący dni płodne, a także wybrało firmę, która przygotuje kampanię na rzecz płodności.
Wprawdzie tzw. kalendarzyk małżeński już kilkadziesiąt lat temu został przez lekarzy uznany za najbardziej zawodną metodę planowania rodzicielstwa, to Ministerstwo Zdrowia na jego promowanie planuje wydać 3 miliony złotych z kieszeni podatników. Na nowym portalu będzie też można zadać pytanie ekspertowi, pod warunkiem, że będzie ono dotyczyło poczęcia.
Prokreacja obejmuje nie tylko wymiar fizyczny, psychiczny i duchowy, ale także społeczny - wyjaśnia resort zdrowia. Rodzicielstwo jest niezwykle istotnym elementem roli społecznej. Jest jednym z podstawowych czynników osiągnięcia szczęścia i sukcesu życiowego.
Planowane są także kampanie promujące prokreację oraz videopogram edukacyjny dla młodzieży.
Jedną z pierwszych decyzji ministra Radziwiłła była likwidacja rządowego programu refundacji in vitro. W zamian proponuje Polkom wirtualny kalendarzyk małżeński. Jest to kolejna sytuacja, w której ideologia bierze górę nad wiedzą medyczną - komentuje w Super Expressie były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. To nie tylko nieracjonalne wydawanie pieniędzy, ale także działania pozorne, które nie przysłużą się Polkom.
Przypomnijmy, że minister bardzo dba o płodność i przymus rodzenia - tylko z opieką nad kobietami i dziećmi już narodzonymi nie idzie mu już tak dobrze: