Polska piosenkarka Sara May po raz kolejny atakuje polski show-biznes. Tym razem - obrażając prawie wszystkich uczestników tegorocznego festiwalu w Opolu. Mocne słowa padają zwłaszcza pod adresem Tatiany Okupnik i "bananówy" (córki bankiera) Natalii Lesz:
Okupnik jako wokalistka się ośmieszyła popełniając kilka dziecinnych wokalnych błędów już na samym początku, a gdyby nie wspomagająca jej o niebo lepsza "Pani puszysta" z chórków to byłoby gorzej niż tragicznie - pisze Sara na swoim blogu. Ubrała się jak w Tańcu na lodzie, tylko łyżew nie założyła... chyba jej się pomyliły programy. Klich i Miśkiewicz zaprezentowały słabiutkie głosiki, które ledwo było słychać.
Dalej jest jeszcze ostrzej:
W ogóle konkurs Premiery wyglądał jakby prosto z zakładu psychiatrycznego wzięli wykonawców. Odbierająca nagrodę Superjedynkę za debiut roku, a nie mająca nic do powiedzenia Natalia Lesz (nota bene bananowe dziecko bez talentu) przejęła pałeczkę po ubiegłorocznej zwyciężczyni Pannie Andrzejewicz. Choć obiektywnie patrząc Lesz bliżej jest do Mandaryny niż do Gosi, bo Gosia coś tam jednak śpiewa, mimo wszystko. Nie mam nic do ludzi, którzy mają kasę. Ale jak mają tylko kasę a nie mają nawet odrobiony umiejętności to po prostu nie przejdę obok tego obojętnie.
A Zakopower czyli zespół z kategorii tych bezpiecznych, którym można dać nagrodę jedną, drugą czy dziesiątą, a i tak to im nic nie pomoże w karierze, dostał Superpremierę. A i jeszcze o Lesz. Debiut roku bystrze ( stwierdził, że łatwiej mu idzie śpiewanie niż mówienie). Hmmm mam inne zdanie. Bo coś jednak powiedziała, a nie zaśpiewała w ogóle, bo śpiewem tego czegoś nazwać się nie da. Ale cóż mając pieniądze nie musi mieć żadnych umiejętności. I może to dla co niektórych będzie trudne do zniesienia, ale tylko Doda na tym festiwalu zaśpiewała czysto, z energią i profesjonalnie.
Dostaje się też zespołowi Feel:
Feel? Na dłuższą metę są męczący, ale na tle innych nie byli źli. Współczuję Cerekwickiej, bo ani uznania w oczach publiczności ani jury, a jeszcze to zamieszanie z odebraniem nie swojej nagrody. Flinta z Zagrobelnym to idealna szkoła jak fałszować. Wszystko pod dźwiękiem. Każda nuta. Zaśpiewać solo to sztuka, a we dwoje to podwójna sztuka i nie powinni się za to zabierać jeśli ich to przerasta. Chociaż myśląc takimi kategoriami to w Polsce powinna obecnie śpiewać tylko Górniak, Gawęda, Doda i jeszcze kilka nazwisk (bo większość na żywo fałszuje regularnie, a to nie do pomyślenia) Więc reszta prowincjonalnych patałachów do garów!!!!
Czy Sara May uważa, że w ten sposób zrobi karierę? Owszem, nagrała
http://dermikamimik.wrzuta.pl/film/vKI1JhH9pn/, ale czy to uprawnia ją do aż tak ostrego krytykowania wszystkich?
A to jeszcze tak ostro krytykowana "bananówa", Natalka: