Kilka dni temu Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała sprawozdanie dotyczące wydawania przez partie polityczne pieniędzy otrzymanych z budżetu. Prawo i Sprawiedliwość na prowadzenie działalności partyjnej w 2016 roku otrzymało 18 milionów 43 tysiące złotych z podatków płaconych przez Polaków. Do końca marca partia musiała przedstawić zestawienie wydatków.
Okazało się, że sporo pieniędzy pochłania ochrona szeregowego posła, Jarosława Kaczyńskiego. Sztab ochroniarzy strzegących go przed światem zewnętrznym i obywatelami kosztuje 135 tysięcy złotych miesięcznie. Koszty te zostały w całości pokryte z konta podstawowego partii, zasilanej subwencją budżetową.
W zeszłym roku firma Grom Group zarobiła na tym aż 1 mln 485 tys. zł. Regularnie przez jedenaście miesięcy z rachunku bankowego PiS na rachunek GG przelewano 135 tys. zł tytułem "działania ochronne". Ochroniarzami obstawiony jest prezes Jarosław Kaczyński, jego dom na warszawskim Żoliborzu i mieszkanie w tej samej dzielnicy Warszawy. Prezesa chroni Wojciech Grabowski, wiceprezes firmy Grom Group. W filmie "Smoleńsk" zagrał ochroniarza Lecha Kaczyńskiego - pisze tygodnik Polityka. Dodatkowe faktury za ochronę PiS zapłacił przy okazji obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej w Warszawie i w Krakowie - łącznie 53 tys. zł. Ponadto jedna firma zarobiła 83 tys. zł za - jak czytamy w rachunkach PiS - "organizację eventu z okazji rocznicy 10 kwietnia 2016 r.". Znicze na obchody szóstej rocznicy też zostały kupione z partyjnej kasy - za 6 tys. zł.
Stałym wydatkiem jest także kwota przelewana na konto fundacji Lux Veritas, należącej do ojca Tadeusza Rydzyka. PiS co miesiąc płaci redemptoryście 36 tysięcy 900 złotych.
W latach ubiegłych fundacja też dostawała, choć mniejsze przelewy, od partii Kaczyńskiego - przyznaje Polityka. Niestety ani PiS, ani fundacja nie chcą ujawnić, na jakie cele te pieniądze są przeznaczane. W zeszłym roku nie było żadnej kampanii wyborczej, co wyraźnie odbiło się w partyjnych wydatkach. PiS oszczędził na agencjach i doradcach od politycznego PR. Choć z drugiej strony wiele tych wydatków z partyjnej kasy przerzucono na państwową. Niedawno głośno było o szkoleniach medialnych organizowanych dla marszałka Marka Kuchcińskiego. Widać też, w porównaniu z latami ubiegłymi PiS mało wydaje na paliwo do samochodów. To zaledwie kilkaset złotych miesięcznie. Ale oczywiście nie oznacza to, że politycy przesiedli się do komunikacji miejskiej. Raczej do rządowych limuzyn, które są na utrzymaniu państwa, a nie partii.
Przypomnijmy, że plany polityków PiS-u dotyczące państwowych pieniędzy idą jeszcze szerzej. Samo upiększenie Sejmu, planowane przez marszałka Kuchcińskiego oraz budowa ogrodzenia pochłoną 54 miliony złotych. Na biznesy i projekty Tadeusza Rydzyka poszło kolejne 60 milionów, zaś na promowanie "kalendarzyka małżeńskiego" Ministerstwo Zdrowia planuje wydać 3 miliony złotych. Zaszalała także Kancelaria Prezydenta, głównie jeśli chodzi o zakup różańców i złotych kielichów mszalnych.
Nic dziwnego, że w tej sytuacji trzeba zaoszczędzić na obywatelach. Zobacz: Minister OBCINA FUNDUSZE NA LECZENIE DZIECI i... daje nagrody urzędnikom! PONAD 4 MILIONY!
Chrabota: Macierewicz będzie ciążył PiS-owi