Tatianie Okupnik kiepsko się ostatnio wiedzie. Wywórnia płytowa zrezygnowała ze współpracy z nią, podobnie jak TVP. Na festiwalu w Opolu zajęła przedostatnie miejsce. Porażka była dla Tatiany tym bardziej dotkliwa, że artystka słono zapłaciła za promocję swojej osoby. Jej rachunek za trzy dni wyniósł aż 50 tysięcy złotych - pisze Fakt.
Suma obejmuje szyty na zamówienie kostium sceniczny w kolorze cielistym, ozdobiony błyszczącymi kamyczkami za 10 tysięcy. Bardziej już nie można było się rozebrać w tym czasie antenowym. Zainwestowała także w wypożyczenie przedłużanego Hummera, który jeździł po Opolu z jej zdjęciem na karoserii i numerem, pod którym należało głosować na jej piosenkę (nie pomogło). Jak twierdzi tabloid - wydała na to 23 tysiące złotych.
Gaża towarzyszących Tatianie na scenie tancerzy i wokalistek wyniosła to 10 tysięcy złotych. Do tego liczne gadżety, które rozdawały widzom hostessy - ulotki, płyty i chusteczki. Kolejne 6 tysięcy.
Co zrobi teraz, gdy pieniądze te okazały się wyrzucone w błoto? Sytuacja Tatiany jest niewesoła, szczególnie że nie finansuje jej już były facet, bogaty właściciel sieci restauracji Sphinx.
Okupnik przekreśliła chyba swoje szanse na karierę wokalną, zaczynając pracę jako prowadząca show w TVP. Od dawna wiadomo przecież, że Polacy nie przepadają za śpiewającymi prezenterkami (patrz: Kasia Skrzynecka).