Małgorzata Kożuchowska krótko po narodzinach wymarzonego dziecka, poczętego, jak zapewnia, dzięki dozwolonej przez kościół katolicki naprotechnologii, zdecydowała się wrócić do pracy. Wprawdzie w wywiadach zapewniała, że serce jej się kraje i najchętniej w ogóle zrezygnowałaby z pracy, jednak scenariusz Drugiej szansy okazał się zbyt interesujący.
Po urodzeniu Jasia zdecydowałam się zagrać w Drugiej szansie, bo nigdy wcześniej nie miałam takiego wpływu na ostateczny efekt tego, co robię - tłumaczyła w Twoim Stylu. To był mój pomysł, by w serialu pojawił się wątek przemocy wobec kobiet. Mam poczucie, że w ten sposób zabieram głos w ważnej sprawie.
Zobacz: Kożuchowska wyznaje: "OD DWÓCH LAT NIE BYLIŚMY W KINIE ANI NA KOLACJI. Zależy nam, by wykąpać synka"
Wyniki oglądalności drugiego sezonu nie nastrajały jednak optymistycznie. Przyciągnął o 640 tysięcy mniej widzów niż pierwszy, osiągając oglądalność na poziomie 1,63 miliona. Czyli porównywalną ze zdjętymi z anteny produkcjami Mąż czy nie mąż oraz Aż po sufit.
Wtedy Małgorzata postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i ingerować w scenariusz jeszcze bardziej niż do tej pory. TVN jest ponoć zachwycony jej pomysłami, a oglądalność wzrosła o 320 tysięcy. Czyli udało się odzyskać połowę widzów, którzy zrezygnowali w drugim sezonie.
Wprawdzie co lepsi aktorzy, widząc jak serial niebezpiecznie dryfuje w stronę wenezuelskiej telenoweli, rozważają odejście, ale dyrektor programowy Edward Miszczak wydaje się zadowolony. Zobacz: Topa odchodzi z "Drugiej szansy", bo NIE CHCE GRAĆ z Kożuchowską! "Poprosił o uśmiercenie swojego bohatera"
Jak donosi Super Express, kilka dni temu zaprosił Małgorzatę do jednej z najdroższych włoskich restauracji i między potrawami zaproponował jej podwyżkę.
Małgosia obecnie będzie dostawać aż 15 tysięcy złotych za dzień na planie. Ale to nie wszystko - ujawnia informator tabloidu. Jako chyba pierwsza gwiazda w historii polskiego show-biznesu za każdy udzielony wywiad na temat serialu czy wrzucony post na Facebooku i Instagramie dostanie również wynagrodzenie. Szacuje się, że cała suma może zamknąć się w kwocie 600 tysięcy złotych za pracę przy jednym tylko sezonie serialu.
Jak sądzicie, taka inwestycja zwróci się TVN-owi w reklamach?