Karolina Szostak od 18 lat zawodowo związana z Polsatem. Pracę w sportowej redakcji stacji rozpoczęła w 1999 roku. Przez ten czas wielokrotnie dała wyraz swojej lojalności - bez cienia zażenowania podlizywała się właścicielowi Polsatu, Zygmuntowi Solorzowi-Żakowi, nazywając go "prawdziwym filantropem" chwaląc go za to, że zakodował transmisje Mistrzostwa Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn i "sprawił radość milionom Polaków". Oczywiście tylko tym, którzy zapłacili.
Kiedy zaś dyrektor programowa Polsatu zdecydowała się wysłać Karolinę do _**Tańca z gwiazdami**_, prezenterce nawet nie przyszło do głowy protestować, chociaż na parkiecie prezentowała się słabo i narzekała, że biust przeszkadza jej w bliskości".
Niestety, dotychczasowe pokazy lojalności nie wystarczyły. Odkąd Szostak schudła i zaczęła się promować jako wzór dla Polek zmagających się z problemem nadwagi, kierownictwo Polsatu zaczęło obserwować ją z coraz większą podejrzliwością. Podobno w stacji Solorza-Żaka, kierowanej żelazną ręka przez "Carycę" wszelkie próby wybicia się na samodzielność są niemile widziane.
Skończyło się odesłaniem Karoliny do kąta, a konkretnie na przymusowy urlop. Trwa on już od miesiąca i na razie końca nie widać.
Karolina wróciła do Warszawy, pojawia się na imprezach, między innymi na pokazie Łukasza Jemioła i nadal nie można jej zobaczyć w serwisie sportowym Wydarzeń - pisze magazyn Party. Oficjalnie - jej urlop został przedłużony. Jak się jednak plotkuje, dziennikarka została zawieszona na trzy miesiące w wykonywaniu obowiązków. Przełożonym ponoć nie podoba się fakt, że od kiedy schudła ponad 20 kilo, zaczęła udzielać wywiadów i lansować się na salonach. Co na to sama Szostak? Niebawem wybiera się do Hiszpanii, a 11 kwietnia zaczyna promocję książki "Moja spektakularna metamorfoza". O Polsacie nie rozmawia.
Żeby tylko nie skończyło się podjadaniem ze stresu...