Niejeden polityk Prawa i Sprawiedliwości zazdrości popularności pupilom Antoniego Macierewicza, Bartłomiejowi Misiewiczowi i Edmundowi Jannigerowi. Obaj mogą liczyć na najlepsze stanowiska w państwie i gigantyczne wynagrodzenia, nawet jeśli nie robią nic (zobacz: Co robi 22-letni Edmund Janniger na etacie w MON za 3,5 miesięcznie? Na razie nic...). Dla Misiewicza, który nie ma nawet wyższego wykształcenia, zmieniono statut Polskiej Grupy Zbrojeniowej, żeby mógł zasiąść w radzie spółki. Dzięki dziwnym promocjom, medalom i odporności na jakiekolwiek interwencje rządu utarło się określenie "misiewicze" dla największych karierowiczów "Dobrej Zmiany".
W końcu Antoni Macierewicz postanowił zareagować na kolejne naciski premier Beaty Szydło i szefa jej rządu Jarosława Kaczyńskiego. Na miejsce Misiewicza nową rzeczniczką Ministerstwa Obrony Narodowej została major Anna Pęzioł-Wójtowicz, która w iście żołnierskim stylu zorganizowała konferencję prasową przewodniczącego podkomisji smoleńskiej, która bez powitania rzeczniczki trwała rekordową minutę i siedem sekund (zobacz: Nowy rzecznik prasowy MON: Misiewicza zastąpi mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz). Nie oznacza to wcale, że Macierewicz postanowił się pożegnać ze swoim zausznikiem. Przeciwnie, szybko załatwił mu nową, podobną posadę, zapewne nie z mniejszym wynagrodzeniem.
To drugie podejście Misiewicza, a żeby wkręcić się do zbrojeniówki, gdyż po skandalu, jaki wybuchł wokół jego promocji do rady nadzorczej, został jednak odwołany. Rzeczpospolita poinformowała, że wczoraj na posiedzeniu zarządu PZG powierzono studentowi Tadeusza Rydzyka stanowisko pełnomocnika zarządu do spraw komunikacji. Co ciekawe, jak dodaje Rzeczpospolita, za przyjęciem go był prezes PZG Błażej Wojnicz, który w spółce jest zaledwie od dwóch miesięcy, a pracę dostał właśnie dzięki Misiewiczowi. Ten jako szef gabinetu Macierewicza mógł decydować, jak obstawić zarządu podległych ministerstwu spółek. Teraz nastąpił rewanż i Bartek ma ciepłą posadę.
Jak sądzicie, za ile miesięcy znów awansuje?