Minione miesiące okazały się dość udane dla Krzysztofa Włodarczyka, przynajmniej jeśli chodzi o jego karierę. 10 grudnia obronił tytuł IBF Inter-Continental wagi junior ciężkiej. Miesiąc temu zaś TVN urządził mu roast, który, zdaniem wielu widzów, okazał się bardziej udany od roastu Michała Szpaka, zaś sam Diablo wypadł całkiem nieźle. Niektórzy podobno nawet uwierzyli, że w gruncie rzeczy jest ciepłym facetem z dystansem do siebie.
Byłoby ich łatwiej przekonać, gdyby nie powszechnie znana przeszłość boksera oraz jego skomplikowane relacje z kobietami.
Pięć lat temu zmęczona jego zdradami żona, Małgorzata Babilońska, wyjechała z synem na urlop do Hiszpanii. Włodarczyk odszukał ją i dziecko w nadmorskim hotelu, zdemolował im pokój, po czym wrócił do Warszawy i połknął 30 tabletek antydepresyjnych... Życie uratowało mu przeprowadzone w porę płukanie żołądka: Zażył 30 tabletek! CHCIAŁ POPEŁNIĆ SAMOBÓJSTWO?
Po nieudanej próbie samobójczej bokser prosił żonę, żeby dała mu kolejną szansę. Babilońska zdecydowała się poświęcić ze względu na dobro dziewięcioletniego syna, jednak Krzysztof szybko wrócił do dawnych nawyków. Jeszcze tego samego roku zrobił dziecko Magdalenie Radomskiej. Niestety, kiedy córka przyszła na świat, przestał się nią interesować. Oskarżył za to byłą dziewczynę o to, że "wrobiła go w dziecko", żeby luksusowo żyć z alimentów i nie chodzić do pracy. Na pożegnanie jeszcze ją okradł. Radomska wniosła sprawę do sądu o alimenty. Włodarczyk jednak nie wziął sobie jednak do serca wyroku, nakazującego mu płacenie 2,5 tysiąca złotych miesięcznie i stwierdził, że będzie płacił tylko tyle, ile uważa za stosowne, czyli około tysiąca złotych. W odpowiedzi Radomska zagroziła postępowaniem komorniczym i odebraniem mu praw rodzicielskich. Podczas ubiegłorocznych świąt wielkanocnych pobili się o to w Sopocie: Krzysztof Włodarczyk pobił się z matką swojego dziecka!
W międzyczasie żona boksera wreszcie uniosła się honorem i złożyła pozew rozwodowy.
Jak ujawnia Diablo w rozmowie z Super Expressem... nadal ze sobą mieszkają.
Reguluję sprawy na bieżąco - wyjaśnia, mając być może na myśli swoje liczne zobowiązania finansowe. Musiałem zacisnąć pasa, żebym za kilka lat nie musiał myśleć, czym wykarmić rodzinę. Wyprzedzam pewne fakty i robię tak, by życie po zakończeniu kariery było godne. Wszystko jest wyjaśniane i mam w tej kwestii spokój. W kwestii rozwodu jest tak samo. Co prawda mieszkamy razem, ale ze sobą nie funkcjonujemy. Każde ma swoje życie. Myślę, że i tak zachowujemy się dojrzale, bo potrafimy znaleźć wspólny język. Dogadujemy się rewelacyjnie i nie przeszkadzamy sobie nawzajem.
Na roaście były pewne rzeczy, które wolałbym, żeby nie padły, ale myślę, że i tak mogło być dużo gorzej. Nie żałuję tego występu, mam do siebie dystans i wiem, że ludzie, którzy są trochę znani, zawsze będą brani na widelec. Z tego roastu miałem ubaw, moi najbliżsi także. Zapewniam, że nie zrobiłem tego dla kasy.
Mamy nadzieję, że faktycznie tak było. Zwłaszcza z tym ubawem.