Jacek Kurski, odkąd objął funkcję prezesa Telewizji Polskiej, "z powodzeniem" wprowadza do mediów publicznych "dobrą zmianę". Niestety, jego manipulacje i pomysły na nowe programy powodują, że TVP wciąż traci widzów i boryka się z problemami finansowymi. Jednak przedsiębiorczy prezes znalazł sposób na podreperowanie budżetu i postanowił od widzów ściągać pieniądze z abonamentu w imię wywiązania się z "misji TVP i obowiązków publicznych".
Przypomnijmy: Kurski apeluje o pieniądze dla TVP: "Nie mamy finansowania z abonamentu. To BUDŻET ŚMIERCI!"
Jednak pieniądze z abonamentu telewizyjnego zdają się nie wystarczać na realizację nowych formatów w publicznej telewizji. Choć zdaniem Kurskiego "TVP dysponuje przychodem 1,4 miliarda złotych", to ma "mnóstwo obowiązków publicznych, które są kosztochłonne, a nie przynoszą dochodów". Do tej pory Kurski przeznaczył miliony z budżetu m.in. na realizację dokumentu przedstawiającego osiągnięcia Jarosława Kaczyńskiego, serial o Żołnierzach Wyklętych, program Pierwsza randka, w którym swata ludzi, a także reality show, które wkrótce zadebiutuje na antenie telewizyjnej Dwójki, Discopoland, które będzie przedstawiało "życie discopolowców od kuchni, ich luksusowe domy i kulisy koncertów". Zobacz: TYLKO U NAS: TVP produkuje reality show o... disco polo!
Jacek "marzę o pieniądzach z abonamentu" Kurski postanowił pójść o krok dalej i chce ściągać pieniądze nie tylko od telewidzów, ale i kierowców. Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, abonament radiowo-telewizyjny to "pomysł oparty na domniemaniu, że w każdym samochodzie jest radio, zatem właściciel auta powinien płacić abonament RTV".
TVP postuluje udostępnienie Poczcie Polskiej informacji z Centralnej Ewidencji Pojazdów - pisze Dziennik. Wykorzystując domniemanie, że w każdym aucie zainstalowane jest radio, TVP postuluje udostępnienie Poczcie Polskiej informacji z Centralnej Ewidencji Pojazdów. Operator miałby korzystać z baz CEP na zasadach określonych w ustawie Prawo o ruchu drogowym dla organów podatkowych.
Eksperci są sceptycznie nastawieni do kolejnego pomysłu prezesa, tłumacząc, że ściąganie abonamentu od kierowców w niczym nie pomoże, a jedynie jeszcze bardziej utrudni i tak już skomplikowany system poboru opłat.
Takie rozwiązanie nie pomoże, a jeszcze bardziej skomplikuje system poboru opłat - komentuje Gazeta Prawna. Bo na przykład pojawiają się też pytania, co z autami wynajmowanymi albo leasingowanymi. Czy banki miałyby przekazywać dane o wszystkich swoich leasingobiorcach? .
Pojawiły się takie uwagi do projektu, na razie trwają analizy - bronił się Paweł Lewandowski, wiceminister kultury i autor nowelizacji ustawy abonamentowej. Resort spieszy się, by przyjąć projekt do czerwca.
Z kolei minister kultury i dziedzictwa narodowego, Piotr Gliński, przekazał informację, że mała ustawa abonamentowa trafiła do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych. Jak ujawnił, miesięczna składka w wysokości między 6 a 8 złotych ma być pobierana od każdego posiadacza radia samochodowego co miesiąc, ale nowelizacja ustawy ma zostać jeszcze "doprecyzowana". Gliński podkreślał podczas środowego spotkania, że zmiany te wejdą w życie w najlepszym wypadku na przełomie czerwca i lipca tego roku, w najgorszym zaś w październiku.
Jesteśmy zdeterminowani, żeby ten projekt w pełni szybko państwu przedstawić - tłumaczył minister. Przewidujemy vacatio legis około 1,5 miesiąca, więc szybko. Nasza ustawa dąży do zracjonalizowania tego rynku.
Co ciekawe Gliński przyznał, że sam wielokrotnie zalegał z opłatami za abonament. Według statystyk, 50 procent Polaków nie płaci abonamentu radiowo-telewizyjnego.