Cztery lata temu Telewizja Polska podjęła decyzję o zakończeniu sagi Małgorzaty Kalicińskiej. Ostatni sezon Cisza nad rozlewiskiem został wyemitowany w 2013 roku. Joanna Brodzik, dla której rola w serialu przez pięć lat była głównym źródłem dochodu, nie zniosła tego za dobrze. Saga o rozlewisku była dla niej wyjątkowo wygodna, bo nie dość, że w ciągu dwóch miesięcy wakacji pozwoliła zarobić tyle pieniędzy, by wystarczyło na resztę roku, to jeszcze producenci pozwolili aktorce zabierać na plan całą rodzinę. Finansowali nawet wakacje jej dzieci i partnera.
Na szczęście nowy prezes Jacek Kurski, który w ciągu roku zdołał osiągnąć tak spektakularny spadek oglądalności, że obecnie może liczyć na zainteresowanie niecałych 12% Polaków, przypomniał sobie o sadze Kalicińskiej i tym, że kiedyś ludzie ją lubili.
Dzięki jego decyzji o nakręceniu nowego sezonu, Joanna znów może z optymizmem patrzeć w przyszłość.
A ostatnio nie było z tym za dobrze. Po klęsce opartego na izraelskim formacie serialu komediowego Nie rób scen, który nikogo nie rozbawił oraz zdjęciu z afisza Teatru Capitol sztuki Di, Viv i Rose, Joannie i Pawłowi została tylko kampania reklamowa operatora sieci komórkowej.
W tej sytuacji Brodzik wpadła na pomysł wkręcenia Wilczaka do nowego sezonu rozlewiska.
Joasia poprosiła producentów serialu, żeby znaleziono w nim także odpowiednią rolę dla Pawła - potwierdza w rozmowie z tygodnikiem Na żywo osoba z produkcji. Rozmawiała też z Małgorzatą Kalicińską, autorką książki będącej podstawą scenariusza, o możliwości dopisania dodatkowego męskiego wątku. Za udział w kolejnej części sagi aktorka otrzyma 150-180 tysięcy złotych. Honorarium Pawła z pewnością będzie niższe, ale aktor liczy, że tą rolą przypomni o sobie reżyserom i przełamie złą passę. Chciałby znów czuć, że to on zarabia na rodzinę.
Honoraria Brodzik należą do wysokich, o to może być więc trudno.