Koniec ostatniego roku był dla Dariusza Michalczewskiego naprawdę trudny. Bokser został zatrzymany po tym, jak na policję zadzwoniła jego żona przerażona awanturą domową, jaka rozegrała się w ich trójmiejskim apartamencie. Kobieta w pierwszym odruchu zeznała, że mąż regularnie znęca się nad nią od siedmiu lat. Potem jednak pożałowała swojej szczerości i wycofała się ze złożonych zeznań. Teraz, znów jako szczęśliwa żona (damskiego) boksera jeździ z nim po świecie i cieszy się markowymi torebkami po kilkanaście tysięcy złotych każda.
Przypomnijmy: Barbara Michalczewska już wybaczyła mężowi. "Wycofała zeznania i polecieli do Tajlandii"
W momencie zatrzymania znaleziono przy Michalczewskim także 0,3 grama kokainy. To wystarczyło, by przebadać sportowca na obecność środków psychoaktywnych. Wyniki badań są już znane. Okazuje się, że we krwi Michalczewskiego wykryto niedozwolone substancje.
Mamy ostateczną opinię, która potwierdziła obecność środków psychoaktywnych - powiedziała Sportowym Faktom rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Tatiana Paszkiewicz.
Na tym etapie nie podjęto decyzji o uzupełnieniu zarzutów - zaznacza prokurator. Te zarzuty, które były przedstawione na początku, czyli znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej, to są jedyne zarzuty, jakie są stawiane podejrzanemu. Postępowanie cały czas jest kontynuowane. Trwają dalsze czynności.
Damskiemu bokserowi grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do jednego roku.