No i stało się. Tola Szlagowska została okrzyknięta "głosem młodego pokolenia". Teraz dorośli mogą się dzięki niej dowiedzieć, co czują ich dzieci. Kilka dni temu w Kurierze Lubelskim pojawił się długi wywiad z nią. Tytuł jakbyśmy skądś znali: Wszystko, co boli idola.
Trola opowiada jak ciężko jest być (bogatą) nastolatką i jakie problemy mają ludzie w jej wieku: O, no właśnie - problemy, które mi się wydają bardzo poważne, dorośli traktują z przymrużeniem oka. I generalnie czuję się wtedy olewana. Nie tylko ja, wszyscy w tym wieku mają poczucie, że nikt cię nie rozumie.
Dalej Tola precyzuje, co rodzice powinni zrozumieć. Naprawdę, świat nastolatka to piekło. Żyjemy pod ogromną presją, żeby być we wszystkim najlepszymi. W szkole wymagają od nas, żeby świetnie się uczyć i nikogo nie obchodzi, że ktoś może być wybitnym plastykiem, a jest przeciętny z matematyki - żali się. Każdy ma być we wszystkim "the best".
Według niej to właśnie szkoła jest przyczną tragedii wielu dzieci i to właśnie z jej powodu dzieci popełniają samobójstwa: Wymagają od nas nieosiągalnych rzeczy, takiego równania do poziomu wymarzonego dziecka. Potem tylko słyszy się o samobójstwach dzieciaków. Za każdym razem, gdy o czymś takim się dowiaduję, myślę, że to mogło dotyczyć kogoś z mojego otoczenia.
Tola też czasem myśli o śmierci. Na szczęście złe emocje pomaga jej rozładować muzyka. I to jej własna: Tak samo ważne są nieszczęśliwe miłości. Dla dorosłych to coś, co minie, nad czym nie warto się skupiać, a dla dzieciaków to poważne sprawy. Moje znajome przyznają, że płakały przy "Cry and Die". To jest piosenka o tym, że się bardzo zawiodłam i właśnie o tym, że nikt nie rozumie mojego bólu. Dlatego chce mi się płakać, chce mi się umrzeć i o tym wszystkim zapomnieć.