Agata Młynarska i Joanna Kurowska przyjaźnią się od wielu lat. Nigdy się na sobie nie zawiodły. Kiedy 10 lat temu Agata została porzucona przez infantylnego pogodynka, Jarosława Kreta, który po prostu opuścił jej dom bez słowa, po czym naopowiadał Vivie bzdur o dzieciach natury, to właśnie Joasia zabrała Agatkę na leczenie ran w Egipcie.
Zobacz: Młynarska leczy rany
Młynarska z kolei okazała się nieocenionym wsparciem dla Kurowskiej, gdy trzy lata temu samobójstwo popełnił jej przewlekle chory mąż, dziennikarz Grzegorz Świątkiewicz.
Obecnie Joanna trwa przy Agacie po śmierci jej ojca, Wojciecha Młynarskiego. Poeta, autor tekstów i jeden z najwybitniejszych twórców powojennego kabaretu literackiego zmarł 15 marca po długiej chorobie.
Wspieramy się z Agatą głównie przez rozmowę - ujawnia z Fakcie Kurowska. Ja sama przeżyłam tragedię, więc wiem, jak to jest. Ludzie myślą, że jest pogrzeb i to kończy temat. Wiem z własnego doświadczenia, że on się dopiero zaczyna. Dopiero wtedy przeżywamy prawdziwą żałobę. Wiem, że trzeba bardzo dużo dzwonić, rozmawiać, dać sobie dużo miłości. Gadać, gadać i uważnie słuchać drugiej osoby.
Kurowska wyznała dwa lata temu, że po śmierci męża wpadła w ciężką depresję i przez dwa miesiące w ogóle nie wychodziła z domu.
Gdyby nie Agata, nie dałabym sobie rady - wyznała wtedy. Przejęła wszystko, co mogła przejąć w tym czasie. Ona mnie rozumie, wie, co jest dla mnie ważne, a co nie. Bardzo mi pomogła i gdyby nie to, nie wiem, w jakim punkcie mojego życia bym dzisiaj była.
Teraz przyszedł czas na rewanż.
Tak jak Agata była dla mnie wsparciem trzy lata temu, tak ja - mam nadzieję - jestem również dla niej - wyznaje aktorka.