Od jakiegoś czasu swoją intensywną kampanię na rzecz ochrony środowiska prowadzi Kinga Rusin, która przy każdej możliwej okazji krytykuje resort środowiska w rządzie PiS-u, odpowiedzialny za masową wycinkę drzew w ramach nowych przepisów. Dziennikarka szefa ministerstwa nazwała już "megalomanem" i "ministrem dewastacji środowiska", który powinien "jak najszybciej podać się do dymisji". Zdaniem Rusin to Jan Szyszko winien jest znikaniu zielonych skwerów w Warszawie.
Opinię Kingi podziela wiele innych osób, którym nie podobają się decyzje Szyszki. "Lex Szyszko" stało się jedną z najbardziej znienawidzonych ustaw, czego - jak się właśnie okazało - konsekwencje odczuł już sam minister.
Jan Szyszko poskarżył się w Radio Maryja, że na teren jego działki w Tucznie dwukrotnie włamali się wandale.
Nie tak dawno ktoś włamał się do pracowni w Tucznie. Wybito okna, wyciągnięto trofea myśliwskie, połamano je i zostawiono na zewnątrz. Natomiast w środku pozostawiono zakrwawioną siekierę - opisywał pierwsze zdarzenie.
Za drugim razem wycięte zostały zasadzone przed kilkoma laty drzewa.
To, co dzieje się w tej chwili to jest wchodzenie na czyjąś własność i usuwanie komuś drzew, które zostały tam zasadzone – stwierdził Szyszko.
Żal go wam?