Biznesy rodziny Trumpów od lat budzą kontrowersje, jednak od kiedy Donald postanowił zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych - i ostateczne mu się to udało - media za oceanem jeszcze uważniej przyglądają się marketingowym poczynaniom rodziny.
Jakiś czas temu przedsiębiorcza córka prezydenta USA, Ivanka Trump, postanowiła przekuć swój "wizerunkowy sukces" w biznes. Chwalona za swój styl Ivanka zainwestowała w stworzenie własnej linii odzieżowej, która ponoć nie najlepiej się sprzedaje, pomimo iż oferująca je sieć zarobiła na nich ponad 14 milionów dolarów. Niestety sprzedaż odnotowała spadek i producent zmuszony był podjąć "kroki naprawcze".
Ivanka nie musi jednak przejmować się konsekwencjami porażki. Jej ubrania powstają w chińskich fabrykach, gdzie pracownikom płaci się... 62 dolary tygodniowo. Nie sposób przemilczeć przy tej okazji faktu, że ceny pojedynczych ubrań znacznie przekraczają tygodniówkę Chińczyka pracującego dla córki prezydenta. Sukienka kosztuje 160 dolarów, zaś koszula 79.
Ponadto pracownicy muszą wypracować 57 godzin tygodniowo, chociaż oficjalnie chińskie prawo ogranicza ilość nadgodzin spędzonych w pracy do 36, pracownicy fabryki ponadprogramowo spędzili w pracy ponad 80 godzin. Inna sprawa, że Ivanka wyprowadziła biznes poza ojczyznę, co z pewnością skrytykowałby sam Trump - gdyby nie chodziło o jego ukochaną córkę.
Donald bardzo 35-letniej Ivance. Zrobił z niej nawet… oficjalną doradczynię.