Na początku roku Monika Jarosińska ogłosiła, że wykryto u niej tętniaka. Informacja mnie totalnie zmroziła. Płakałam cały dzień. Tętniak może pęknąć w każdej chwili, to taka bomba tykająca - wyznała wtedy w Dzień Dobry TVN.
Wtedy właśnie Monika, jak sama ujawniła, przeszła duchową przemianę. Zrozumiała, że trzeba cieszyć się każdym dniem, nie rozpamiętywać przeszłości i nie martwić się o przyszłość. Po udanej operacji aktorka szybko wróciła do zdrowia. Jednak przemyślenia z czasu, gdy żyła z tętniakiem, który mógł ją zabić praktycznie w każdej chwili, zostały.
Przez pierwszy tydzień byłam osłabiona. Nadal trochę się męczę. Na szczęście to powoli mija - wyznała w rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium. Nadal mam silne bóle szczęki, barku, łokcia i drętwienie prawej strony. Czekam na rehabilitację. Wiem, że pojawiły się głosy, że wykorzystuję chorobę, żeby promować siebie. Ci, którzy tak myślą, nie rozumieją, przez co przeszłam. Teraz chcę jak najszybciej wrócić do pracy. Wróciłam już do obowiązków domowych: sprzątam, gotuję, piorę. Jestem silną kobietą.
W rozmowie z tygodnikiem Na żywo Jarosińska ujawnia zaś, że w najbliższym czasie szykuje się do przeprowadzki na Maltę.
Zaczynam nowe życie - ujawnia. Dołączę do mojego męża Roberta, który wyjechał już na Maltę. Rozkręcamy tam biznes.
Jak dowiedział się tabloid, Jarosińska i jej mąż planują pracować w branży turystyczne. Będą organizowali klubowe party w formie 150-osobowych rejsów w morze. Monika zamierza bawić gości osobiście, śpiewając im do kotleta.
Na razie jednak musi w Polsce przejść rehabilitację i nakręcić drugi sezon Dziewczyn ze Lwowa. W rozmowie z tabloidem uprzedza, by nie pytać ją o plany macierzyńskie, bo takich nie ma.
Jakiś czas temu miałam takie marzenia, ale uważam, że nic na siłę - wyjaśnia Monika. Nie jest to związane z egoizmem. Po prostu nie każdy otrzymuje dar posiadania dzieci. Zawsze poświęcałam się dla innych, nie potrafiłam być egoistką ani nawet myśleć asertywnie. Może z tego właśnie powodu pojawiły się moje problemy zdrowotne. I może teraz, kiedy mam 43 lata przyszedł wreszcie czas, by skupić się na sobie.