Ciężko stwierdzić, czy Hania Lis wiąże się z mężczyznami dla pieniędzy. Faktem jest jednak, że nigdy nie była z nikim biednym. Każdy jej facet był milionerem. A ona bardzo chętnie wydawała ich pieniądze. Dlatego obce zawsze były jej problemy egzystencjalne. Do tego stopnia, że jest wściekła na ojca swoich dzieci, który płaci jej "tylko" 8 tysięcy złotych miesięcznie. Lisowa gardzi takimi pieniędzmi.
Wcześniej, gdy była jeszcze z Jackiem Kozińskim i w pełni korzystała z jego majątku, uznawała za stosowne obnosić się "swoim" bogactwem a nawet pastwić się nad kiepsko zarabiającymi kolegami z pracy.
Z Kozińskim urządzali dom pod Warszawą - wspomina Przekrojowi jej były kolega z pracy. Hanka całymi godzinami siedziała w internecie [w godzinach pracy], wyszukując rozmaite sprzęty. Pewnego dnia krzyknęła z radości, bo znalazła na jakiejś angielskiej stronie internetowej wyprzedaż lamp. Były po 10 tysięcy funtów za sztukę. Tyle, ile my zarabialiśmy rocznie. "Patrzcie, jaka okazja" - ekscytowała się.
Domyślacie się, jak musieli czuć się jej "koledzy". Naprawdę mogła im oszczędzić chwalenia się na głos ceną. Mówienie ludziom że ich roczne zarobki to mało jak za ładną lampę jest dosyć chamskie. Po osobie uchodzącej za inteligentną można oczekiwać nieco większego wyczucia.