Lada dzień na świat przyjdzie pierwsze dziecko Anny i Roberta Lewandowskich. Pierwsze informacje o szczęśliwym rozwiązaniu pojawiły się już w środę, bo wtedy Bayern Monachium grał z Borussią Dortmund - podejrzewano więc, że Robert właśnie na meczu ogłosi światu szczęśliwą nowinę. Tak się jednak nie stało, a fani pary z niecierpliwością czekają na oficjalne potwierdzenie narodzin dziecka Lewandowskich.
Co ciekawe, wygląda na to, że dziecko Ani i Roberta budzi sensację głównie w Polsce. W Niemczech, gdzie Lewandowski jest gwiazdą futbolu, mało kto przejmuje się porodem jego żony. Nie oznacza to jednak, że przyszli rodzice będą afiszować się swoim potomkiem. Jak udało nam się dowiedzieć, już dawno zadbali o to, by nikt nie zobaczył dziecka za wcześnie.
Lewandowska rodzi w prywatnym szpitalu. Już wcześniej upewnili się, że ma on oddzielny wyjazd wprost z garażu, by nikt nie mógł sfotografować dziecka a zdjęć sprzedać tabloidom - zdradza nasze źródło. Wygląda jednak na to, że zainteresowanie mediów jest dużo mniejsze niż spodziewali się szczęśliwi rodzice. W Niemczech nie są celebrytami, nie wzbudzają większych emocji. Pod szpitalem plącze się co prawda dwóch fotografów, ale trudno powiedzieć, żeby to było jakieś szaleństwo - twierdzi nasz informator mieszkający na miejscu.
Wygląda więc na to, że "royal baby" będzie sprawować stanowisko jedynie nad Wisłą.
Polscy paparazzi oczywiście to inna bajka. Wszyscy czekają na zdjęcia z pierwszego spaceru w majówkę, które mają szanse osiągnąć rekordowe ceny - dodaje nasz informator.