Maryla Rodowicz, po wyprowadzce męża z domu, długo nie mogła uwierzyć, że on tak na serio. W końcu spędzili razem 30 lat. Nawet 31, licząc do teraz, chociaż ostatni rok ciężko traktować poważnie, skoro już nie mieszkali ze sobą.
Andrzej Dużyński wyprowadził się z rezydencji w Konstancinie równo rok temu, gdy piosenkarka z synami bawiła na urlopie w Dubaju. Rodowicz nie mogła zrozumieć, co się właściwie stało. Dopiero trzy miesiące później zorientowała się, że mąż raczej szybko nie wróci i zwierzyła się tygodnikowi Na żywo, że mają kłopoty. Z czasem jednak Dużyńskiego ogarnęły wątpliwości, czy rozpoczynanie nowego życia po siedemdziesiątce jest rzeczywiście tak proste, jak zakładał.
Od tamtej pory na zmianę próbowali do siebie wrócić. Niestety, do tej pory ani razu nie udało im się zgrać. Za każdym razem gdy Maryla wykonuje pojednawczy gest w kierunku męża, on udaje, że nie jest zainteresowany. Kiedy zaś Dużyński, rozczarowany tym, że nowe życie okazało się trudniejsze niż zakładał, próbuje pogodzić się z żoną, ona ogłasza w tabloidach, że już jej nie zależy.
Z okazji walentynek doszło między nimi do ocieplenia relacji jednak, niestety, znów okazało się chwilowe i krótko potem piosenkarka zapowiedziała oficjalnie w Super Expressie, że składa pozew rozwodowy.
Zaczęło też do niej docierać, jak bardzo zmieni się jej życie po rozwodzie. Maryla zorientowała się, że zatrzymanie dwustumetrowej willi w Konstancinie, jest nie dość, że kosztowne, to jeszcze pozbawione większego sensu, skoro została tam sama z kotami. Podobno perspektywa wywrócenia życia do góry nogami tak ją przygnębiła, że troje dzieci piosenkarki: Jan, Katarzyna i Jędrzeh, nie widząc innego wyjścia, zapisało ją na psychoterapię.
Nie poddawali się i w końcu powiedzieli wprost, że byłoby dobrze, by poszła do psychologa - ujawnia znajomy rodziny z rozmowie z tygodnikiem Rewia. Przekonywali, że warto opowiedzieć specjaliście o tym, o czym trudno mówić dzieciom czy przyjaciółce. To pozwoli jej poczuć się lżej, bo zrzuci z siebie ciężar.