Anna Samusionek, która dwa lata temu zanfudowała prasie brukowej medialny cyrk z udziałem swoim, byłego męża i "porwanej" córki, dziś chętnie opowiada o... przemocy domowej. Szeroko mówi na ten temat w miesięczniku Pani.
Trzy lata temu wielokrotnie wzywała policję, bo, jak twierdziła, były mąż, Krzysztof Zuber znęcał się nad nią i siłą odbierał jej córkę, Andżelikę - pisze Na żywo. Zamiast jednak spróbować dogadać się z byłym mężem, Samusionek wolała wyrywać mu dziecko przemocą, posługując się przy tym prasą brukową. W rezultacie dziecku niezbędna była pomoc psychologa.
Jest pogodnym dzieckiem, ale wciąż ma lęk, kiedy rozstajemy się na dłużej - żali się aktorka. Pewnie dlatego zabiera ze sobą nieprzytomną ze zmęczenia dziewczynkę na ciągnące się do późnej nocy głośne bankiety (zobacz: Samusionek z 4-latką na imprezie)
Samusionek chwali się, że założyła fundację Razem Lepiej, która ma pomagać osobom, które doświadczyły przemocy w rodzinie. To naszym zdaniem najmniej odpowiednia osoba do promowania się w taki sposób (bo przecież o jej promocję tu chodzi, nie o pomoc). Przez histeryczną nagonkę, którą rozpętała w tabloidach, jacyś ludzie napadli na jej męża, pobili go i wyrywali mu z rąk jego córkę. Dziewczynka krzyczała i płakała. Będzie miała pewnie traumę do końca życia.