Problem pedofilii w Kościele Katolickim jest jednym z największych, z jakimi boryka się Watykan oraz episkopaty na całym świecie. Od lat 90. wybuchały skandale w Irlandii, a dla tamtejszego Kościoła gwoździem do trumny był raport opublikowany w 2009 roku. Wykryto, że przez prawie 30 lat w parafiach pełniło posługę około pół tysiąca czynnych pedofilów. Ujawniono nie tylko skalę przestępstwa, ale również siłę zmowy milczenia wśród hierarchów i wiernych - nawet rodzin ofiar! - oraz bezkarność księży, przesuwanych od parafii do parafii.
Nagradzany dwa lata temu film Spotlight opowiadał o analogicznej aferze wśród amerykańskich duchownych. Ośmielone tym ofiary przestępstw doprowadziły do kolejnych ujawnień molestowania nieletnich. Zobacz: Ksiądz-pedofil z filmu "Spotlight" powiesił się w więzieniu. Oskarżono go o dwa kolejne gwałty!
Teraz wybuchł kolejny skandal, tym razem międzynarodowy. Jego bohaterką stała się niepozorna zakonnica o japońskich korzeniach, Kumiko Kosaka. 40 lat temu przybyła do Argentyny z rodzicami, gdzie w 2000 roku wstąpiła do zakonu. Poczuła powołanie do pracy z dziećmi i cztery lata później wyjechała do prowincji Mendoza, gdzie zaczęła pracować w Lujan de Cuyo w placówce opiekuńczej im. Antonia Provolo. Opiekowała się tam głuchoniemymi dziećmi, które dzięki jej wsparciu miały otrzymać podstawową edukację.
To tam skrzyżowały się drogi siostry Kumiko z 82-letnim dzisiaj księdzem Nicolą Corradim, który przybył tam z innej placówki im. Antonio Provolo z włoskiej Werony. Wyjechał na inny kontynent uciekając przed sprawą pedofilską, za którą nigdy nie odpowiedział.
W grudniu zeszłego roku Corrafi wraz z kolegą, 56-letnim księdzem Horacio Corbacho, zostali aresztowani pod zarzutem gwałtów na około 20 głuchoniemych oraz niesłyszących dzieci. Ofiary były w wieku od 10 do 12 lat. Podczas przesłuchań jedna z ofiar - która wtedy skończyła już 17 lat - ujawniła, że istotną rolę w tym przestępstwie ogrywała Kosaka.
Kobieta miała łamać dzieci psychicznie dotkliwie je bijąc, odpuszczając jedynie tym najbardziej posłusznym. Te zaś wysyłała do sypialni księży, którzy je gwałcili. 17-latka wyznała, że gdy w wyniku urazów dostała krwotoku z narządów intymnych, zakonnica zakładała jej pieluszki, żeby zatrzymać krwotok – i, przede wszystkim, żeby sprawa nie wydała się w szpitalu. Co więcej, miała przyglądać się gwałtom.
Wyznanie nastoletniej ofiary spowodowało, że do prokuratury zaczęły się zgłaszać kolejne osoby twierdzące, że Kosaka "selekcjonowała" i dostarczała pedofilom do łóżek dzieci płci obojga. Co więcej, sama miała skłonność do dotykania dziewczynek w miejscach intymnych, zachęcała też podopiecznych, aby przy niej oglądali pornografię oraz dotykali się nawzajem.
Oni zawsze mówili, że to taka gra - powiedziała argentyńskim mediom jedna z ofiar. "Pobawmy się, pobawmy" i prowadzili nas, dziewczyny, do łazienki.
Gdy ujawniono te informacje pod koniec marca, za zakonnicą wysłano list gończy. Ona jednak ukryła się w Buenos Aires. W końcu sama zgłosiła się na policję, utrzymując, że została wrobiona, a wszelkie oskarżenia są kłamstwem.
Jestem dobrym człowiekiem. Poświęciłam swoje życie Bogu. Opiekowałam się tymi dziećmi - powiedziała wtedy. Nie było żadnego wykorzystywania dzieci.
Prokurator określił Kumiko Kosakę "demonem o kobiecej twarzy", a media okrzyknęły ją "demonicą w habicie". Sama oskarżona twierdzi, że zarzuty są wynikiem "mody na nagonkę na Kościół", jaka miała zapanować w Argentynie.